Kino o tematyce religijnej już w pierwszych latach swego istnienia, czyli pod koniec XIX w., pokazywało widzom obrazy bożonarodzeniowe. Były one jednak znane bardziej z kościelnych misteriów, niż kart Ewangelii. Anioł Zwiastowania, Betlejem czy ucieczka Świętej Rodziny do Egiptu pojawiały się w biblijnych filmach produkowanych przez braci Lumière czy wytwórnię Pathé, atrakcyjnych dla tamtej publiczności, bo wykorzystujących magię ruchomych obrazów – kinematografu.
Liczone w setkach późniejsze ekranizacje Ewangelii nie pomijały dzieciństwa, aż po filmy najnowsze, wśród których warto dostrzec Pasterza (2017), film będący zwiastunem serialu The Chosen. W filmowe narracje wkradają się jednak wątki apokryficzne, bo przecież św. Mateusz i św. Łukasz dość lakonicznie opowiadają o narodzeniu i dzieciństwie Jezusa. Obaj ewangeliści przyjmują w dodatku różne perspektywy, swą uwagę koncentrując na św. Józefie – lub na Maryi. Dramat, jaki przeżywa Józef, zdecydowany, by opuścić swą ciężarną małżonkę, stał się punktem wyjścia czarno-białej Ewangelii według św. Mateusza (reż. Pier Paolo Pasolini, 1964), w Polsce dość słabo znanej: dojrzały już mężczyzna spogląda ze smutkiem na młodą brzemienną dziewczynę i opuszcza biedne wiejskie domostwo. Pierwsze rozbrzmiewające w filmie słowa wypowiada dopiero anioł objawiający mu się we śnie: „Józefie, Synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, swej małżonki, albowiem z Ducha Świętego jest to, co się z niej poczęło. Porodzi syna, któremu nadasz imię Jezus. On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”. Józef pośpiesznie wraca do Maryi, twarze obojga rozjaśnia uśmiech. Potem następuje sekwencja odwiedzin trzech Mędrców u Heroda i pokłon oddany Maryi, trzymającej na rękach niemowlę, dumnej ze swego macierzyństwa. Na chwilę powierza dziecko klęczącym przed nią Mędrcom, czemu w milczeniu przygląda się Józef i otaczający ich zwykli ludzie, matki i dzieci. Anioł – ten sam, który polecił powrót do Maryi – bez słów wyprowadza Mędrców inną drogą, a objawiając się Józefowi – śpiącemu w izdebce z Dzieckiem i Matką – nakazuje ucieczkę do Egiptu.
Z reguły jednak w filmach przeważają apokryficzne, fantazyjne dodatki: dzieje się tak i w Jezusie z Nazaretu (1977) Zeffirellego, i w Narodzeniu (reż. Catherine Hardwicke, 2006). Ileż twórczych przemian doznali w filmach Mędrcy ze Wschodu, w Ewangeliach przecież niepoliczeni i anonimowi: sztampowe podejście do Betlejemskiej nocy wykpiła ekipa Monty Pythona w oskarżanym nieraz o bluźnierstwo Żywocie Briana (1979), zaś liczba mędrców, a nawet królów, rosła do czterech, w ślad za Bożonarodzeniowymi legendami (np. w filmie Czwarty król, reż. Stefano Reali, 1996).
Dramaty i komedie świąteczne
Samo świętowanie Bożego Narodzenia już dawno przestało być ograniczone do kościołów: motyw narodzenia Chrystusa przywołuje np. szopka w zakończeniu Opowieści zimowej (reż. Eric Rohmer, 1992), a Stanisław Bareja wprowadza wigilijny klimat w zakończeniu Misia (1980): w zimowy dzień kobieta (Ewa Bem), trzymająca na rękach niemowlę, w otoczeniu dwóch „pastuszków” z fujarkami i „cieśli”, śpiewa pastorałkę „Lulejże mi lulej… Tyś jest moim królem mój syneczku mały”. Chyba nie trzeba przypominać filmu Kevin sam w domu (reż. Chris Columbus, 1992), który zapewne znów znajdzie się w programie telewizyjnym podczas świąt. Po protestach widzów, wywołanych w 2010 r. przez pominięcie tej sympatycznej amerykańskiej komedii, w której można odnaleźć ważne chrześcijańskie motywy – np. pojednania po latach – nadawca raczej nie popełni tamtego błędu! Ale przecież filmowe Boże Narodzenie to nie tylko Kevin sprzed 31 lat, To właśnie miłość sprzed lat 20 czy wracające w kolejnych, już pięciu, odsłonach Listy do M.
Święta to temat, który bez trudu wyzwala się z klimatów komedii romantycznych. Dramatyzm sensu świąt ukazał Christian Carion, wracający w opartym na faktach filmie Boże Narodzenie (2005) do okopów pierwszej wojny światowej i krótkotrwałej próby zatrzymania bezsensownej wojny: w grudniu 1914 dowództwo niemieckie dostarcza żołnierzom choinki, a w wigilijny wieczór dla oficerów ma zaśpiewać sławny tenor Sprink. Po występie odwiedza również żołnierzy w okopach i nie bacząc na ryzyko, wychodzi na otwarte pole i intonuje Cichą noc. Z okopów szkockich odpowiadają tony kobzy, do śpiewaka wychodzi katolicki kapelan, stopniowo na otwartej przestrzeni dzielącej dotąd wrogów pojawiają się kolejni żołnierze wrogich armii, którzy w Boże Narodzenie uczestniczą w nabożeństwie, chowają swych poległych, rozgrywają mecz piłkarski, wymieniają fotografie i adresy. Wojna jednak upomina się o swoje prawa: oddziały wracają do okopów, niesubordynowani żołnierze zostają przeniesieni na inne odcinki frontu, zaś szkocki kapelan odesłany do ojczyzny przez biskupa, widzącego w wojnie wypełnienie woli Bożej.
Co warto w tym roku obejrzeć?
Jeśli miałbym zaprosić do obejrzenia jakiegoś filmu na Boże Narodzenie, to wybrałbym dwa: rodzinną animacji Pierwsza gwiazdka (reż. Timothy Reckart, 2017) oraz włoski film kostiumowy Maryja, Matka Jezusa (reż. Guido Chiesa, 2010).
Pierwszy w dziejach kina pełnometrażowy animowany film o narodzinach Jezusa przyjmuje niezwykłą dla kina biblijnego perspektywę: narratorami i bohaterami Pierwszej gwiazdki są mówiące, jak w klasycznych bajkach, zwierzęta o biblijnych imionach (mysz Abby, osioł Bo, gołąb Dave, owieczka Ruth, psy, wielbłądy…). Ale film nie jest bajką: już napis na początku sytuuje widza w czasie i przestrzeni: „Nazaret, 9 miesięcy przed przed naszą erą” (szkoda tylko, że „9 months B.C.” politycznie poprawny tłumacz nie przełożył jako „przed Chrystusem”). Mysz, czy raczej skoczek pustynny, staje się świadkiem Zwiastowania: Maryja, niepewna jak zareagować na słowa Anioła, odpowiada „dziękuję… wypada tak mówić? Niech mi się stanie według Twego słowa”. To zwierzęta jako pierwsze dostrzegają gwiazdę, która wywołuje w nich zachwyt! Pierwszoplanowym bohaterem jest osiołek Bo, obracający żarna młynarza, lecz marzący o tym, by dostać się do królewskiego orszaku: gdy 6 miesięcy później uda mu się uciec młynarzowi, znajdzie schronienie w domu Józefa i Maryi, którą właśnie przywieźli z powrotem do Nazaretu Elżbieta z Zachariaszem i ich dzieckiem. Tuż po zaślubinach Józef dostrzega, że jego wybranka jest w ciąży. Przerażony i zasmucony zaczyna się modlić, w odpowiedzi słyszy głos Anioła, który go uspokaja. Znaczenie dla filmowej narracji mają też dobrane utwory muzyczne – rozbrzmiewa tu i „Ave Maria”, i angielska kolęda do melodii „Grensleeves”, i współczesna piosenka „Mary did you know?” („Mario, czy już wiesz?”).
Trzy miesiące później pojawiają się kolejni bohaterowie: trzy wielbłądy w karawanie zastanawiają się, czy nie jadą przywitać Mesjasza? Jak w Mateuszowej Ewangelii, Królowie pytają Heroda o nowego króla, który ma przyjść na świat: zanim wyśle ich do Betlejem, Herod nakazuje żołnierzowi znaleźć i zabić to dziecko. Wątki zaczynają się splatać: ciężarna Maryja z Józefem przygotowują się do drogi, osiołek, marzący o królewskim orszaku ucieka, w końcu – razem z owieczką odnajduje Maryję z Józefem, których tropią groźne psy okrutnego żołnierza Heroda. W przepełnionym Betlejem brakuje miejsca, lecz to wpatrzone w gwiazdę zwierzęta – wół, koń i koza – przygotowują w stajence żłóbek, w którym Maryja złoży swojego Syna. Wszyscy bohaterowie – łącznie z nawróconymi psami, uwolnionymi z łańcuchów – otaczają Świętą Rodzinę, a wielbłądzica Debora zapowiada, że ludzie będą pamiętać to, co się tu zdarzyło, radując się i dając sobie prezenty!
Pierwsza gwiazdka jest klasycznym filmem dla dzieci, nawet tych młodszych, adresowanym jednak do całej rodziny. Mimo że, jak to w bajkach, pierwszoplanowymi bohaterami są mówiące zwierzęta, właściwą bohaterką filmu jest Maryja: to ona jest postacią wiodącą, a film nie pomija najważniejszych wydarzeń z Ewangelii dzieciństwa, przekazanych przez św. Mateusza i św. Łukasza: jest tu Zwiastowanie (o którym innym zwierzętom opowie mysz!), Elżbieta i Zachariasz, są wątpliwości Józefa, królowie (trzej, w zgodzie z tradycją), okrutny Herod, podróż do Betlejem, epifania nad polami, zwiastująca narodziny Chrystusa – Dobrego Pasterza, jest pokłon pasterzy oraz trzech króli przed Nowonarodzonym położonym w żłobie. Równocześnie film pokazuje, że świat stworzony przez Boga to nie tylko ludzie, lecz również zwierzęta. Scena, w której osiołek składa kopytka do modlitwy, próbując naśladować Maryję, może przywoływać śpiewany w niedzielnej jutrzni werset „Błogosławcie Pana, dzikie zwierzęta i trzody” (Dn 3). Warto też na koniec obejrzeć animacje, towarzyszące napisom końcowym: to obrazy dorastania Jezusa, a więc zapowiedź dalszych wydarzeń Ewangelii. W jakże subtelny sposób pokazana jest uczciwość Józefa, który płaci młynarzowi za osiołka-uciekiniera!
Kogoś jednak ten film zgorszył: 13 grudnia 2017 r. w francuskim miasteczku Langon nauczyciele przerwali seans, w którym uczestniczyło 83 uczniów. Film okazał się „zbyt mało laicki”, bo opowiadał nie legendę, lecz historię Bożego Narodzenia…
Zupełnie inny jest film Guido Chiesy: bez trudu rozpoznamy postaci (Maryja, Anna, Józef, Zachariasz i Elżbieta…), miejsca (Nazaret, Betlejem, Jerozolima) i wydarzenia obecne na kartach Ewangelii, lecz słów przeniesionych wprost Ewangelii nie usłyszymy. Pierwszy powód jest prosty: film Maryja, Matka Jezusa obejmuje narracją Ewangelię dzieciństwa, a przecież św. Łukasz nie jest tu zbyt wylewny: opisuje Zwiastowanie, wydarzenia towarzyszące narodzinom – i pomija dzieciństwo Jezusa, by pokazać Go po dwunastu latach, zagubionego w jerozolimskiej świątyni. Reżyser nie chce tej historii na nowo opowiadać: woli podpowiedzieć widzowi to, o czym milczą Ewangeliści, próbuje z szacunkiem i dyskrecją mówić o Tajemnicy. Dlatego nie ma tu anioła Zwiastowania (nie zobaczymy go też u Zeffirellego!), a ledwo dostrzegalny symbol – szum, lęk w oczach młodziutkiej dziewczyny, mleko rozlane na pastwisku – pozwala rozpoznać działanie Ducha Świętego, konkretne, bo na świat przyjdzie Dziecko. Uzupełnieniem narracji stają się apokryfy, ale bez ich naiwnej cudowności: stąd trafia do filmu Józef jako wdowiec, mężczyzna w sile wieku z własnymi dziećmi. Piękne w filmie są twarze Maryi (i niezapomniany jest jej uśmiech), Józefa i Jezusa, i tylu drugoplanowych postaci, które nie mają europejskich rysów. Bóg rodzi się przecież na Bliskim Wschodzie: dlatego decyzja reżysera, by pierwszoplanowi aktorzy pochodzili z krajów północnej Afryki. Film był kręcony w języku arabskim: nie jest to co prawda aramejski, którym mówiono w czasach Jezusa (rekonstruował go Mel Gibson w Pasji), lecz jako język semicki przecież bliższy jest tamtym czasom i środowisku niż angielski czy włoski, rozbrzmiewające z ust aktorów większości ekranizacji ksiąg biblijnych.
Czy w tym filmowym Jezusie można rozpoznać Mesjasza?
Mędrcy (mówiący po grecku, jednego z nich gra Jerzy Stuhr) dostrzegą zwykłe dziecko: nie zobaczą tego, co skryte dla oczu. Czas oczekiwania i dorastania Jezusa to dojrzewanie w wierze, którą przekazuje mu Matka, to uczenie się od Niej miłości i wrażliwości. Końcowa scena uświadamia widzowi, po co potrzebne są opowieści Matki: by poznać człowieka, trzeba poznać ludzi, którzy go kształtowali. Piękno Jezusa i Jego Ewangelii zawdzięczamy też pięknu Maryi. Film podpowiada, że źródła Jezusowego nauczania (a nawet św. Pawła Apostoła) są tu, w rodzinnym domu, w ciekawości chłopca i refleksji Maryi, stawiającej pytania o rytualną czystość, sens obrzezania, wolność człowieka, godność kobiety i jej miejsce w społeczeństwie. Ważna okazuje się drugoplanowa postać Hillela, niepełnosprawnego wyrzutka, żyjącego poza Nazaretem: cierpliwość i łagodność Maryi, a potem Jezusa, któremu tuż przed wyruszeniem z rodzicami do Jerozolimy udaje się – po latach! – zaprosić Hillela w szabat do synagogi, do domu modlitwy, znajdują swoje odbicie w ewangelicznych gestach i słowach o bulwersującym uzdrowieniu w szabat, o powrocie syna marnotrawnego, o faryzeuszach i uczonych zamykających drogę do Ojca.
Odważny film o człowieczeństwie Maryi i Jezusa, o Bogu, który nie działa spektakularnie, nie miał szczęścia do dystrybucji kinowej: okazał się chyba zbyt religijny dla nastawionej laicko publiczności (tytuł oryginału to Ja jestem z tobą), a nie dość pobożny dla ludzi oczekujących kolejnego maryjnego fresku. Na szczęście oba filmy można wciąż jeszcze znaleźć: wystarczy kilka kliknięć w internecie.
Copyright © catolico.pl. Wykorzystanie, kopiowanie i powielanie materiału wyłącznie za zgodą Redakcji