Po ponad trzech tygodniach dyskusji, pierwsze zgromadzenie ogólne Synodu poświęconego synodalności zostało zwieńczone w weekend 28 i 29 października publikacją dokumentu syntetyzującego obrady. Jest on stosunkowo zachowawczy, pozostawiający otwartą dyskusję na wiele delikatnych tematów, ale też bierze pod uwagę obiekcje i głosy krytyczne, zwłaszcza w kwestii diakonatu kobiet i święcenia żonatych mężczyzn.
CZYTAJ: PEŁNA TREŚĆ SPRAWOZDANIA PODSUMOWUJĄCEGO PIERWSZĄ SESJĘ SYNODU O SYNODALNOŚCI
„Nie jest to nowy temat i wymaga ponownego podjęcia w przyszłości” – w ten ostrożny sposób dokument podsumowujący obrady pierwszego zgromadzenia ogólnego Synodu nt. synodalności podejmuje temat celibatu kapłańskiego. Słowa te są przykładem powściągliwego tonu, charakterystycznego dla całego dokumentu i spowodowały rozczarowanie biskupów niemieckich, którzy mieli nadzieję, że ich radykalne reformy zainspirują synodalne gremium. Ich stanowiska zostały ostatecznie zmarginalizowane, a dokument nie wzmiankuje nawet o ich „drodze synodalnej”, wspominając natomiast o doświadczeniach synodalnych pochodzących z innych krajów, zwłaszcza z Brazylii i Australii, gdzie konsultacje z udziałem duchownych i świeckich zaowocowały propozycjami bazującymi na pielęgnowaniu współodpowiedzialności za Kościół ale nie obalającymi z tego tytułu kościelnej hierarchii.
Współodpowiedzialność, nie „korporacjonizm”
O ile można powiedzieć, że zgromadzenie synodalne miało charakter nieco postępowy, o tyle nieuprawnione jest określanie go jako nihilistycznego czy relatywizującego nauczanie Kościoła. W ostrożnym, ale zarazem zachęcającym do dalszych poszukiwań podsumowaniu wybrzmiewa troska o to, aby konferencje episkopatów obdarzały współodpowiedzialnością za lokalny Kościół zarówno duchownych i świeckich; nie naprzemiennie, zastępując jednych drugimi, co mogłoby prowadzić do źle pojętego „korporacjonizmu”, ale poszukując sposobów, by jedni i drudzy w jak najlepszy sposób mogli służyć sobie nawzajem w wypełnianiu powołania i wspólnie podejmowali drogi rozeznawania.
Przykładem są np. głosy mówiące o przeciążeniu biskupów obowiązkami i ich trudnościach, wynikających z charakteru ich posługi, w byciu zarazem „ojcem i sędzią” w sprawach związanych z nadużyciami. W odpowiedzi na te uwagi podjęto refleksję nad możliwym powierzeniem tych spraw innemu organowi sądownictwa, tak, jak dzieje się to już w niektórych krajach, np. we Francji. W tym samym duchu dokument synodalny podkreśla m.in. ciągłą potrzebę wysłuchiwania ofiar różnego rodzaju nadużyć i osób zranionych, a także wzywa do refleksji nt. aktywnej obecności kobiet w Kościele oraz właściwego podziału odpowiedzialnych zadań między duchownymi a świeckimi.
Kilku uczestników zgromadzenia synodalnego zwracało też uwagę na pewien niepokój wśród księży, zwłaszcza proboszczów. Podczas lokalnych konsultacji niektórzy z nich mieli bowiem wrażenie, że stają przed symbolicznym trybunałem, a przeciwdziałanie klerykalizmowi przybiera postać walki z tożsamością kapłańską jako taką. Biorąc pod uwagę te obawy, dokument w odniesieniu do celibatu kapłańskiego podkreśla jego „proroczą wartość i świadectwo podobieństwa do Chrystusa”. Wyraża też wdzięczność uczestników Synodu wobec diakonów i prezbiterów, „którzy mogą doświadczać samotności i wyizolowania” a także zachęca wspólnoty chrześcijańskie do wspierania ich „modlitwą, przyjaźnią i współpracą”.
Podjęto też temat diakonatu stałego, który dziś zupełnie zaniknął w wielu diecezjach świata. Dokument zachęca lokalne wspólnoty do przeanalizowania, czy i w jaki sposób posługa ta jest realizowana w Kościele po Soborze Watykańskim II. Podniesiono przy tej okazji kwestię dopuszczenia kobiet do diakonatu, i będzie ona przedmiotem dalszych rozważań, aczkolwiek wyniki głosowania – 61 głosów na „nie” – pokazują zakłopotanie i kontrowersje, jakie ona wywołuje. Jednym z największych orędowników wprowadzenia tej zmiany okazał się skądinąd kard. Müller, dawny prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Choć zajmuje on dziś stanowisko przeciwne wielu papieskim reformom, został zaproszony przez Ojca Świętego do udziału w zgromadzeniu synodalnym, co także można odczytać jako świadectwo dialogu szukającego wspólnych dróg i angażującego rozmówców o odmiennych poglądach.
Również podejście do osób homoseksualnych zostało przedstawione w dokumencie jako temat wymagający dalszej refleksji: „Niektóre kwestie, takie jak te związane z tożsamością płciową i orientacją seksualną, końcem życia, trudnymi sytuacjami małżeńskimi i kwestiami etycznymi związanymi ze sztuczną inteligencją, są kontrowersyjne nie tylko w społeczeństwie, ale także w Kościele (…) Ważne jest, aby poświęcić tej refleksji niezbędny czas i zainwestować w nią nasze najlepsze siły, nie popadając w upraszczające osądy, które ranią osoby i Ciało Kościoła” – czytamy w zachowawczym i ostrożnym paragrafie, który mimo wszystko spotkał się z 39 głosami sprzeciwu podczas głosowania.
Warty zauważenia jest też fakt, że, obecny zarówno w Instrumentum laboris, jak też w roboczej wersji synodalnego raportu i w języku niektórych uczestników – zwłaszcza biskupów niemieckich i amerykańskich – termin LGBTQ+ nie został zachowany w jego ostatecznej wersji, zatwierdzonego kwalifikowaną większością głosów. Brak tego sformułowania wywołał krytykę ze strony pewnych „postępowych” organizacji, ale uspokoił też wielu biskupów zaniepokojonych tym, że Kościół może dostosowywać się do terminologii narzucanej przez zewnętrzne grupy nacisku.
Współczesny wzór zarządzania konfliktami
Tegoroczne zgromadzenie synodalne, które miało odbyć się, na ile to możliwe, z dala od zgiełku świata, zostało wstrząśnięte gwałtownym wybuchem walk w Ziemi Świętej, a także kolejnym kryzysem w ogarniętej wojną Ukrainie. 9 października, tuż po rozpoczęciu ofensywy Hamasu na Izrael, w Bazylice Świętego Piotra odprawiono z udziałem uczestników Synodu Mszę św. w obrządku wschodnim, której przewodniczył patriarcha Kościoła maronickiego, libański kardynał Bechara Boutros Raï.
Uwagę kierowano także w stronę innych konfliktów, rozgrywających się zwłaszcza w krajach, z których pochodzą kardynałowie, przewodniczący kontynentalnym konferencjom biskupów. I tak kard. Fridolin Ambongo Besungu OFMCap, arcybiskup Kinszasy w Demokratycznej Republice Konga i przewodniczący Sympozjum Konferencji Episkopatów Afryki i Madagaskaru (SECAM) stał się niejako rzecznikiem cierpiącej Afryki. W gronie ojców synodalnych znalazł się też kierujący pracami Federacji Konferencji Episkopatów Azji (FABC) kard. Charles Maung Bo, arcybiskup Rangunu w Mjanmie, znajdującej się pod dyktaturą wojskową, walczącą z mniejszościami etnicznymi. Obaj hierarchowie przewodniczyli kolejno odprawionym w Bazylice Watykańskiej Mszom św. z udziałem wszystkich uczestników Synodu. A obrady, jak prosił Ojciec Święty, były czasem modlitewnego wyciszenia się, ale nie odrealnienia względem tego, czym żyje świat.
I to właśnie pośród podziałów i zranień świata, zgromadzenie synodalne starało się dać świadectwo braterstwa i poważnej refleksji, nie lukrującej kryzysów, przez które przechodzi Kościół katolicki. Dla ks. Patricka Valdriniego, cenionego francuskiego kanonisty, byłego rektora Instytutu Katolickiego w Paryżu, stawką tego Synodu było nie doprowadzenie do przewrotu w strukturach Kościoła, ale umożliwienie pewnej „kulturowej przemiany” wewnątrz Kościoła, zwłaszcza poprzez poszukiwanie modelu rozwiązywania konfliktów, dając prawo głosu każdemu, także osobom świeckim, kobietom, ludziom młodym.
Przemiana owa dotyczy nie tylko wnętrza wspólnoty Kościoła, ale też jego wiarygodności w kontaktach zewnętrznych. Bowiem tylko zaczynając od zarządzania wewnętrznymi sprzecznościami Kościół może nieść światu świadectwo pokoju i moc Chrystusowego przebaczenia – jedyne narzędzie, która może w trwały sposób rozbroić światowe konflikty. W tym znaczeniu praktykowanie synodalnego stylu rozmów i bycia wspólnotą, które na tę chwilę mogą wydawać się „przegadane”, uciążliwe i dość oderwane od rzeczywistości, może stać się bardzo konkretnym narzędziem, które Kościół zaproponuje na skalę światową.
Wiarygodność i sprawczość papieża oraz dyplomacji watykańskiej na arenie międzynarodowej zależy w dużej mierze od zdolności wszystkich podmiotów Kościoła do wyrażania swojego zdania – także sprzeciwu – w duchu wzajemnego poszanowania i szczerego wysłuchania. I to za sprawą „rozmowy w Duchu św.” – metody wprowadzonej do obrad synodalnych i zakładającej chwilę ciszy i modlitwy po każdym wystąpieniu – owo słuchanie nie jest jedynie formalnością, ale odbywa się w atmosferze modlitwy i życzliwości. Pomaga to przełamać schematy nienawiści i przemocy, które tak bardzo naznaczają dziś relacje międzyludzkie zarówno na gruncie prywatnym, jak i na poziomie debaty międzynarodowej. I to w tym sensie, wykraczającym daleko poza czysto polityczną czy ideologiczną lekturę Synodu, którą narzucają media, to zgromadzenie synodalne miało wyznaczyć drogę powrotu do słów Jezusa z Ewangelii wg św. Jana „po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” J 13,35.
Cyprien Viet – watykanista, wieloletni dziennikarz Sekcji Francuskiej Radia Watykańskiego. Obecnie związany z agencją prasową I.Media, specjalizującą się w tematyce watykańskiej.
Copyright © catolico.pl. Wykorzystanie, kopiowanie i powielanie materiału wyłącznie za zgodą Redakcji
Marcin Niewalda, Fundacja Odtworzeniowa Dziedzictwa Narodowego
12 listopada, 2023 at 1:21 pm
Jest jedna dobra jaskółka – współodpowiedzialność świeckich za Kościół – ale to za mało! Kościół musi wrócić do swojej misji jaką jest “idźcie na cały świat” – CAŁY – a więc nie tylko do parafian, którzy uczestniczą w obrzędach, ale do wszystkich. Kościół musi wrócić i unowocześnić dawne formy, zastanowić się “jak mówić aby oni słuchali?” – a więc prowadzić wiele działań dla wszystkich, nie tylko scholki, grupy ministranckie, pielgrzymki – ale całe spektrum działań typu np. poradnie psychologiczne, świetlice z korepetycjami, przedszkola, laboratoria naukowe, kawiarnie, ogrody ziołowe – w tym nowoczesne rozwiązania np. farmy wertykalne, pracownie genealogiczne dla każdego. Był wspaniały rozpoczęty kiedyś w kościele św. Jadwigi w Krakowie program domów kultury przy parafiach – to został ubity.
Synod zajmuje się problemami homoseksualizmu, kapłaństwa kobiet – no i dobrze – ale gdzie te najważniejsze sprawy misyjne???????
Jak Polska stała się krajem chrześcijańskim? Chrzest to za mało. Jak to się stało że tak silnie chrześcijaństwo wrosło w naszą tożsamość? Ogromną rolę miały tu zakony cysterskie, które po prostu tworzyły nowoczesne wioski, wspólnoty pracujące razem. Były tam sady, ogrody a nawet kopalnie i huty. Były też oczywiście i skryptoria i kościół w centrum – ale to ta świecka działalność powodowała że ludzie mogli zrozumieć i chętnie przyjąć jako swój styl bycie i myślenia. Jeśli do tego nie wrócimy to będzie to nasz WIELKI GRZECH zaniedbania i zlekceważenia milionów ludzi potrzebujących na całym świecie.