Connect with us

Hi, what are you looking for?

Q&A

Oskarżenia wobec Jana Pawła II: Sprawa księdza Sadusia

PONTYFIKAT JANA PAWŁA II ▪ Sprawę ks. Bolesława Sadusia opisali niezależnie dziennikarze: Marcin Gutowski, Ekke Overbeek oraz duet Tomasza Krzyżaka i Piotra Litki. Porządkujemy dane, analizujemy i w faktach szukamy odpowiedzi, czy zarzuty są słuszne

Artykuł pierwotnie opublikowaliśmy 11 maja 2023

Sprawę ks. Bolesława Sadusia opisali niezależnie dziennikarze:

Marcin Gutowski, w reportażu “Franciszkańska 3” wyemitowanym na antenie TVN24 6 marca 2023

Ekke Overbeek, autor książki “Maxima Culpa. Jan Paweł II wiedział”

Tomasz Krzyżak i Piotr Litka w artykule “W esbeckiej sieci” w “Plus-Minus” 18-19 marca 2023

Cała czwórka przeanalizowała te same dokumenty SB – bo tylko one są źródłem umożliwiającym rekonstrukcję zdarzeń, a dla Gutowskiego i Overbeeka – pozwalają oskarżyć kard. Wojtyłę o niewłaściwą reakcję. 

Pod koniec 2022 Tomasz Krzyżak i Piotr Litka opisali – właściwą w ich opinii – reakcję kard. Wojtyły na sprawy księży Loranca i Surgenta, do których w marcu 2023 wrócili Overbeek i Gutowski. 

W przypadku sprawy ks. Bolesława Sadusia, to Gutowski i Overbeek najpierw ją nagłośnili, a po kilkunastu dniach swoją analizę akt zaprezentowali Krzyżak i Litka. Jak tłumaczyli, nie zetknęli się wcześniej z przypadkiem ks. Bolesława Sadusia, bo zakres ich prac badawczych był nieco odmienny aniżeli Gutowskiego i Overbeeka. “Nasze badania ukierunkowane były bowiem na sprawy, które podjęły organa ścigania totalitarnego państwa. Po teczki tajnych współpracowników SB sięgaliśmy, ale nie były one głównym źródłem naszych ustaleń. Tymczasem historia księdza Sadusia wypływa wyłącznie z jego teczek”.

Oznacza to, że w przypadku ks. Sadusia jedynym źródłem informacji są akta SB przechowywane w Instytucie Pamięci Narodowej: 4 tomy, półtora tysiąca stron dokumentów. 

Sprawa ks. Sadusia, której konkluzją jest oskarżenie wytoczone przez Gutowskiego i Overbeeka, iż kard. Wojtyła wiedział o jego czynach pedofilnych i “ukrył” go w Austrii, wymaga w rzeczywistości dokładnej weryfikacji.

Czy ze zgromadzonych w IPN akt SB wynika, że ks. Saduś dopuszczał się nadużyć seksualnych?

Z BARDZO DUŻYM PRAWDOPODOBIEŃSTWEM: TAK

Wszyscy dziennikarze – powołując się na akta SB – opisują dość szczegółowo dwa zdarzenia, które dowodzą o nadużyciach seksualnych ks. Sadusia, oraz opinie, w których duchowny jest określany jako homoseksualista. Te wydarzenia to:

incydent z okolic Nowego Sącza z 1965 r.

odwołanie z funkcji proboszcza parafii św. Floriana w Krakowie z 1972.

Ważne dopowiedzenie: ks. Saduś od lat 50. był tajnym współpracownikiem SB, który miał informować służby o sytuacji w kurii krakowskiej. Według samych akt SB, Saduś miał nim zostać przez skandale obyczajowe w których brał udział. Aparat doskonale wiedział, że jest homoseksualistą.

Potwierdzają to opisywane w aktach SB wydarzenia z 1965 r. z Nowego Sącza. Saduś, przebywający wtedy w okolicach Nowego Sącza, zaprosił (podając się za lekarza) do namiotu nad rzeką – na wódkę i wino – kilku młodych mężczyzn. W pewnym momencie trafił na mężczyzn, którzy skojarzyli jego podobne zachowania sprzed lat, i zgłosili to na milicję. Jeden z nich kilkanaście lat wcześniej miał być ofiarą podobnego podstępu: Saduś miał go upić i odbyć stosunek seksualny. SB “zatuszowała” sprawę, tak by o incydencie nie dowiedziała się m. in. Kuria krakowska, ale w rezultacie Saduś miał być nakłoniony do jeszcze lepszej współpracy. Do tego wątku jeszcze wrócimy.

Drugie wydarzenie to nagłe odwołanie z funkcji proboszcza i wyjazd za granicę. W 1972 roku ks. Saduś został proboszczem parafii św. Floriana w Krakowie (wcześniej był proboszczem u św. Katarzyny). Nagle, po zaledwie kilku miesiącach, został odwołany, a niedługo później wyjechał do Austrii. Służba Bezpieczeństwa próbowała dowiedzieć się o powodach tego odwołania. Współpracownicy SB z kręgów kurialnych informowali, że ks. Saduś został zwolniony w związku z ujawnieniem “skandalu obyczajowego”. Według anonimowego księdza, który również był referentem ds. katechezy za czasów gdy arcybiskupem Krakowa był kardynał Wojtyła, Saduś wyjechał do Austrii ze względu na jego “dewiacje seksualne” i  za to, że “był kochający inaczej”. Wspomniał też, że w związku z czynami Sadusia, zaczęły odzywać się matki ofiar, natomiast same ofiary według księdza nigdy nie zgłosiły się do kurii metropolitalnej. Ks. Stefan Stopka, współpracownik bezpieki, zeznał że kard. Wojtyła wysłał ks. Sadusia do Austrii, gdyż bał się skandali. 

Czy ze zgromadzonych w IPN akt SB wynika, że ks. Saduś dopuszczał się czynów pedofilnych?

TRUDNO POWIEDZIEĆ, RACZEJ NIE

Na czyny pedofilskie wskazuje przede wszystkim wymowa materiałów Gutowskiego i Overbeeka, ale “niemoralne czyny” o charakterze homoseksualnym nigdy nie zostały określone jako kontakty seksualne z osobami poniżej 15 roku, a nawet 16 roku życia. To ważne rozróżnienie, gdyż o pedofilii możemy mówić w takim przypadku. W ówczesnym prawie państwowym, karalnym przestępstwem było zachowanie seksualne wobec osoby poniżej 15 roku życia (tak jest i dziś), natomiast w ówczesnym prawie kościelnym – poniżej 16 roku życia (dziś poniżej 18 roku życia).

Krzyżak i Gutowski opisują sporządzony w 1962 roku dokument SB mówiący o tym, że u ks. Sadusia pomieszkiwał uczeń klasy piątej Technikum Mechanicznego. Chodzi zatem o chłopaka w wieku co najmniej lat 19.

Pełnoletni byli uczestnicy ekscesów seksualnych odnotowanych przez SB w 1965 roku w Nowym Sączu. Również mężczyzna, który kilkanaście lat wcześniej miał być ofiarą podobnego podstępu (Saduś miał go upić i odbyć stosunek seksualny) miał wtedy już ukończone 18 lat. To ważna uwaga, bo Marcin Gutowski w swoim reportażu, relacjonujący tę sprawę, nie zaznaczył, że w skandalicznej sytuacji pod Nowym Sączem uczestniczyli ludzie dorośli, sugerując, iż to dzieci, ofiary czynów pedofilnych. 

Overbeek w swojej książce “Maxima culpa” bardzo dokładnie opisuje to zdarzenie, dociera nawet do domniemanego bohatera wydarzenia – mężczyzny, który miał zgłosić wydarzenie na milicję. Holenderski dziennikarz precyzuje bardzo dokładnie, że miał wówczas 21 lat, a jego brat, w opisywanym wydarzeniu sprzed 12 lat, miał wówczas “około 20 lat”. Obaj byli wówczas zatem pełnoletni.

Poszlaką wskazującą na czyny pedofilskie zaprezentowaną w materiale Gutowskiego są zeznania zeznania TW będącego pracownikiem Kurii po niespodziewanym odwołaniu Sadusia z funkcji proboszcza parafii św. Floriana w Krakowie w 1972 roku. Według współpracownika SB z Kurii, to matki “chłopców”, wobec których miał dopuścił się demoralizacji, miały wyrażać pretensje wobec niego. Nie znał personaliów wykorzystywanych chłopców. Jednak inni tajni współpracownicy SB z kręgów kurialnych podawali inne, sprzeczne powody odwołania: jedni mówili o sprawie z kobietą, inni o skargach rodziców dzieci, których wcześniej uczył katechezy. W tym wypadku nie było mowy o kontekście seksualnym.  

Jest jeszcze jeden ślad wskazujący na pedofilię, ale chodzi o dokument z 1979 roku, po wyborze Karola Wojtyły na papieża. To, która odtwarza wydarzenia z odwołania z probostwa sprzed 7 lat, zawierająca informację o “nieletnich chłopcach”. Sporządził ją szef Wydziału IV SB w Krakowie ppłk. Józef Biel. Pisze on o skandalu obyczajowym (“na tle homoseksualnym”), spowodowanym „przez skargi rodziców, zarzucających mu [Sadusiowi] deprawację nieletnich chłopców. Skargi te kierowano do kurii i niewątpliwie były one uzasadnione”. Ten sam ppłk Biel sądził przy tym, że to kard. Wojtyła, by zatuszować skandal, ułatwił Sadusiowi „szybki wyjazd za granicę”.

Jednak notatka ta powstała po wyborze Wojtyły na papieża, powstała na polecenie płk. Zenona Płatka – ówczesnego naczelnika Wydziału I Departamentu IV MSW, który zajmował się działaniami dezintegracyjnymi wobec Kościoła. Do dziś pozostaje niejasny związek Płatka z zamachem na życie Jana Pawła II oraz zabójstwem ks. Jerzego Popiełuszki. Krzyżak i Litka sugerują, że SB szukała, gdzie mogła, “haków na papieża”, by wykorzystać je w celu kompromitacji.

Jaka była wiedza kurii krakowskiej?

NIE WIADOMO

Rekonstrukcja wiedzy Kurii krakowskiej bez kwerendy jej własnych akt może być wyłącznie daleko posuniętą spekulacją bez żadnych wiążących wyników.

Ale zwróćmy uwagę na kontekst: ks. Saduś od kilkudziesięciu lat był stałym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Służba – wynika z akt – doskonale wiedziała o jego homoseksualizmie. W przytaczanym epizodzie z Nowego Sącza uchroniła go przed “kłopotami w kurii”, doprowadzając do oddalenia sprawy, ale zyskując też kompromat na Sadusia, który miał go zmobilizować do lepszej pracy. Overbeek sugeruje nawet – na podstawie próby rozmowy z uczestnikiem tego wydarzenia – że była to próba “prowokacji” wobec Sadusia, której sensem było właśnie zmuszenie go do szerszej współpracy. W przeciwnym razie, dowiedziałaby się o tym kuria.

Jeśli chodzi o drugą z opisywanych spraw, utratę probostwa św. Floriana, sytuacja jest odwrotna: to kuria krakowska posiadała wiedzę, której nie miała nawet Służba Bezpieczeństwa. Jeśli incydent, z powodu którego Saduś stracił probostwo, miał charakter tylko homoseksualny, nie stanowiło to (i nie stanowi do dziś) przestępstwa w świetle prawa państwowego, ale jest przestępstwem w świetle prawa kościelnego. 

Akta SB z 1972 roku pokazują przecież próbę dowiedzenia się przez Służbę Bezpieczeństwa o powodach nagłego odwołania proboszcza u św. Floriana. Informacje były zbierane z różnych źródeł i nie do końca dały służbom wiarygodną o tym informację. Jedyna poszlaka, że czyn mógł mieć charakter pedofilii, to słowa emerytowanego księdza zarejestrowane w aktach SB o “młodych chłopcach”, bez ustalenia ich wieku. 

Oto co piszą Krzyżak i Litka:

“Zatrzymajmy się na moment przy tym określeniu. Dziś o homoseksualistach (dawniej określanych mianem pederastów) mówi się, że są to mężczyźni odczuwający pociąg seksualny do innych mężczyzn. Takie ujęcie definicyjne znajdziemy w wielu współczesnych słownikach. Ale np. „Słownik wyrazów obcych” Władysława Kopalińskiego podaje, że rzeczownik pederasta genetycznie (etymologicznie) jest nazwą mężczyzny odczuwającego pociąg seksualny do chłopców: „gr. paiderastía dosł. »miłość do chłopców« od paiderastes dosł. »kochający chłopców«”. I tak w latach 70. XX w. określano właśnie homoseksualistów: „lubiący chłopców”, „kochający chłopców”. Twierdzenie zatem, że Saduś krzywdził małoletnich – bez próby ustalenia ich wieku – jest po prostu nadinterpretacją.”

Pamiętajmy też o tym, iż jeśli wyszły wówczas na jaw problemy moralne Sadusia, które potwierdzały wcześniej istniejące pogłoski, Kuria krakowska miałaby prawo podejrzewać, iż ksiądz jest również zwerbowanym do współpracy agentem SB, bo kwestie moralne często były wykorzystywane przez aparat PRL do zmuszania do takiej współpracy. A w tym wypadku – jak pokazuje lektura akt SB – dokładnie tak było.

Czy zatem przeniesienie Sadusia do Austrii było “tuszowaniem”?

NIE MA NA TO DOWODÓW

W efekcie utraty probostwa, ks. Saduś zostaje wysłany do Austrii, gdzie pozostanie do końca życia. Należy zaznaczyć, że nie ma dokumentów ani żadnych relacji, które wskazywałyby, że ks. Saduś dopuszczał się podobnych czynów w Austrii. 

Według narracji Gutowskiego – opartej na nieudokumentowanej sugestii, iż czyn Sadusia, za który stracił probostwo u św. Floriana, to pedofilia – szybkie pozbawienie stanowiska i możliwość wyjazdu do Austrii w celach naukowych było tuszowaniem, dzięki któremu abp Wojtyła ukrył krakowskiego księdza przed wymiarem sprawiedliwości. 

Według interpretacji Krzyżaka i Litki, kwestia wyjazdu za granicę w celach naukowych była od lat przedmiotem rozmów między Sadusiem i abp. Wojtyłą. Wiadomo o tym z akt SB, bo Saduś po prostu informował o toczonych rozmowach agentów. Będąc już proboszczem św. Floriana, mówił o krystalizującej się koncepcji wyjazdu za granicę. Co więcej, w sierpniu 1972 poinformował o tym, iż nie jest już proboszczem, a wyjazd do Wiednia miał miejsce dopiero w grudniu. Wbrew twierdzeniom Gutowskiego, nie był to błyskawiczny wyjazd, natychmiastowe ukrycie, nawet jeśli rzeczywiście doszło do wybuchu niezidentyfikowanej nawet dla SB-ków afery na tle obyczajowym.

Czy kard. Wojtyła ukrył przed kard. Koenigiem prawdę o Sadusiu?

NIE MA NA TO DOWODÓW

Wysyłając ks. Sadusia do Austrii, kard. Wojtyła napisał list do kard. Koniga, metropolitę Wiednia, w którym poprosił o przyjęcie go do archidiecezji Wiedeńskiej. W liście Wojtyła uzasadniając prośbę napisał, że ks. Saduś ma zamiar prowadził działalność naukową z zakresu psychologii rozwojowej, wpływem cywilizacji technicznej na psychikę dziecka oraz powstawaniem pojęć religijnych.

W piśmie brak adnotacji o skandalach seksualnych z udziałem Sadusia. W reportażu Gutowskiego to kolejne piętro wielowymiarowego tuszowania przez abp. Wojtyłę sprawy Sadusia: prawdę o nim metropolita krakowski miał zataić nawet wobec kardynała austriackiego, któremu nie wyjawił prawdziwych powodów emigracji krakowskiego kapłana. Tomasz Terlikowski taką postawę przyszłego papieża nazwał “skandaliczną”.

Jednak sprawa inaczej wygląda, jeśli w ocenie tych samych faktów podążamy za interpretacją Krzyżaka i Litki. Udokumentowali oni, że kwestia wyjazdu w celach naukowych była poruszana wcześniej, przed niejasną aferą, co więcej, nawet zainteresowania naukowe określone w piśmie Wojtyły do Koeniga są zbieżne z tym, co wcześniej SB-kom mówił sam Saduś, a oni skwapliwie notowali. 

Jeśli afera skutkująca odwołaniem z probostwa miała charakter homoseksualny, nie była przestępstwem, nie była ścigana przez polskie prawo, mogła zakończyć się karą kanoniczną. Akta SB siłą rzeczy jej nie odnotowują. Natomiast z całą pewnością nie oznaczała (i nie oznacza bardzo często dziś) wyrzucenia ze stanu duchownego bądź zawieszenia w czynnościach kapłańskich. 

Jeżeli kard. Wojtyła wiedział o skandalu obyczajowym (nawet jeśli nie był przestępstwem) to powinien powiadomić o tym arcybiskupa diecezji. Nie znajdujemy źródła ani materiału który by wskazywał, że. kard. Wojtyła powiadomił arcybiskupa Wiednia o problemach moralnych Sadusia. Jednak cokolwiek nastąpiło w 1972 w Krakowie, nie było w zwyczaju informowanie o takich incydentach na piśmie. Nie w tamtych czasach. Przekazywanie tego typu informacji listownie było wówczas bardzo ryzykowne. 

Według dr. hab. Łucji Marek, pracowniczki krakowskiego IPNu, kard. Wojtyła miał mieć bardzo dobre relacje z kard. Konigiem, więc nie należy wykluczać że wszelkie potrzebne informacje przekazał mu innym kanałem. Redaktorzy Krzyżak i Litka analizując sprawy innych księży udowodnili, że było to ówczesnym zwyczajem hierarchów: o ciemniejszych stronach przenoszonych do innych diecezji księży informowali biskupów w rozmowach indywidualnych, na piśmie pozostawiając tylko oficjalne informacje.

PODSUMOWANIE

Trudno ocenić i połączyć w całość fakty, o których informują akta SB. Czterech dziennikarzy z tych samych materiałów wyciągnęło diametralnie różne wnioski. 

Po pierwsze, nie wiemy, czy ksiądz Saduś kiedykolwiek dopuścił się pedofilii. 

Po drugie, z akt SB nie wiemy do końca, co doprowadziło do odwołania Sadusia z funkcji proboszcza. Teoretycznie, mogła to być afera o innym niż obyczajowy charakterze, choć wiele wskazuje na to, że mógł to być incydent o charakterze seksualnym.

Po trzecie, nie ma dowodów, że wysłanie Sadusia za granicę ma bezpośredni związek z tą “aferą”. 

Po czwarte, nie ma ani jednej przesłanki by sądzić, że abp Wojtyła, przyszły papież, w sprawie księdza Sadusia podjął decyzję, którą można nazwać “tuszowaniem”.

Z całą pewnością, zarzut postawiony przez Gutowskiego i Overbeeka może być daleko posuniętą interpretacją.

Copyright © 2023 catolico.pl. Wykorzystanie, kopiowanie i powielanie materiału wyłącznie za zgodą Redakcji.

logo-detail
Kliknij, aby skomentować

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama

Copyright © 2023 Catolico & Stacja7.pl. Strona stworzona przez Stacja7.pl.