Od dawna w Polsce bije się na alarm – coraz więcej osób podejmuje próby samobójcze. W 2022 r. według danych Policji (a więc obejmujących tylko przypadki, w których prowadzono postępowanie) w naszym kraju 14520 osób targnęło się na życie, z czego aż 5108 skutecznie. Samobójstwo okazuje się częstszą przyczyną śmierci niż np. wypadki samochodowe. Co niepokojące, dramatycznie wzrasta też ilość prób samobójczych i samobójstw wśród dzieci od 7 do 12 lat (w 2022 r. zginęło tak sześcioro dzieci, a próbę podjęło 85, podczas gdy w 2020 samobójstwo popełniła jedna osoba w tym przedziale wiekowym) i młodzieży od 13 do 18 roku życia (ponad 2 tys. osób w tym wieku targnęło się na swoje życie, z czego 150 osób skutecznie – w stosunku do roku 2020 to o 40 proc. więcej). Wzrasta też liczba samobójstw wśród seniorów. Najczęściej samobójstwa popełniają mężczyźni.
Papageno
Jak przeciwdziałać próbom samobójczym? Jak udzielać wsparcia? Celem jest tzw. efekt Papageno. Nazwa pochodzi od imienia bohatera utworu Mozarta „Czarodziejski flet”. Gdy był w poważnym kryzysie i miał myśli samobójcze, okazało się, że bardzo blisko siebie ma coś, co kompletnie zmieni jego sytuację. Miał też kogoś, kto mu o tym przypomniał. Efekt Papageno to po prostu odpowiednie, konstruktywne wsparcie, które może chronić osobę w kryzysie przed samobójstwem.
To efekt odwrotny do tzw. efektu Wertera – czyli motywów mogących popychać osoby w kryzysie do podejmowania prób samobójczych. Ważne jest więc wiedzieć i pamiętać, jak komunikować, jak się zachowywać, by być wsparciem, odnawiać nadzieję, zamiast nawet nieświadomie przyczyniać się do destrukcji.
Przed zachowaniami samobójczymi może chronić odpowiedni przekaz medialny, umiejętna komunikacja, kultura, wiara. Wreszcie – każdy. Bo każdy może mieć pozytywny wpływ na osoby w kryzysie.
Kościół wspiera
W Polsce, a dokładniej w Łodzi, powstała pierwsza kościelna inicjatywa, która postawiła sobie za cel wspierać osoby w kryzysie suicydalnym oraz bliskich osób, które popełniły samobójstwo. Tak sprofilowane środowisko pomocowe, wyspecjalizowane duszpasterstwo, jest chyba nawet ewenementem w Kościele w Europie. Ks. Jarosław Magierski zainicjował Papageno Team – grupę osób, które chcą profesjonalnie wspierać wszystkich borykających się z myślami rezygnacyjnymi i towarzyszyć osobom po próbach samobójczych, ale także chcą wspierać zmagających się z doświadczeniem żałoby po samobójczej śmierci bliskiej osoby (papagenoteam.com)
– Najistotniejsze jest być blisko człowieka. Dlatego organizujemy np. rekolekcje dla rodziców osób po samobójczej śmierci dziecka. Przyjeżdżały osoby z całej Polski i zza granicy. Już widzimy, że zapotrzebowanie jest ogromne i musimy realizować kilka serii w roku. Co więcej, te osoby potrzebują otrzymywać wsparcie lokalnie – opowiada ks. Magierski dodając, że takie wydarzenia trzeba organizować nie tylko dla rodziców, ale dla każdego przeżywającego żałobę po samobójstwie bliskiej osoby.
Jego marzeniem i celem Papageno Team jest więc stworzenie ogólnopolskiej sieci, by w każdej diecezji była odpowiednia strefa wsparcia nie tylko pomagająca konkretnym osobom w kryzysie czy żałobie, ale także wpływająca na społeczność, realizująca psychoedukację. By działania ogólnopolskie były zintegrowane. – Chcemy ukazywać Kościół, który towarzyszy, wspiera, zauważa problem, motywuje do szukania pomocy; nie stawia barier pomiędzy wsparciem duchowym a psychologicznym czy terapeutycznym, a nawet może prowadzić wskazujące na holistyczne podejście do człowieka, uwzględniające triadę: zdrowie psychiczne, duchowe i fizyczne – dodaje ks. Magierski.
Sztafeta pomocowa
Pomagać może każdy. Dlatego ważnym celem jest psychoedukacja, zwłaszcza pod kątem promowania rówieśniczej interwencji kryzysowej. – Ciągle stawiamy akcent na dorosłych, którzy mają pomagać. Oczywiście kompetentny specjalista jest niezastąpiony, jednak pierwszym odbiorcą sygnałów świadczących o pewnym kryzysie jest kolega, koleżanka. Jeśli ci młodzi ludzie będą potrafili w odpowiedni sposób zareagować, odczytać dochodzące do nich sygnały, to w momencie kryzysu będą mogli daną osobę zabezpieczyć. Tu podstawą wydaje mi się wprowadzanie od najmłodszych lat tej młodzieży w poczucie uczestnictwa w swego rodzaju sztafecie pomocowej – ja jako osoba, która jest najbliżej kolegi czy koleżanki, kiedy widzę – reaguję, kiedy dostrzegam jakieś zachowania, zmiany w zachowaniu, jakieś elementy świadczące o tym, że ktoś doświadcza problemu, staram się angażować, pytać, pomagać, a w konsekwencji także wreszcie szukać pomocy u kompetentnych osób dorosłych – wyjaśnia łódzki duszpasterz.
Jak dodaje, ta psychoedukacja uczy uważność i motywuje do odważnego proszenia osób kompetentnych o wsparcie, a przede wszystkim wiedza ośmiela do działania. „Katecheza też musi dotykać codzienności młodego człowieka i dawać mu narzędzia do radzenia sobie w życiu i pomagania innym, motywować go” – podkreśla ks. Magierski wskazując, że na tę psychoedukację jest przestrzeń zwłaszcza w szkole, również na katechezie, ale także w młodzieżowych duszpasterstwach. Potrzebna jest wiedza, z którą już powoli dociera się do księży w ramach ich stałej formacji. Konieczne jest trafienie z tym przekazem do seminariów, zakonów. Ważne są więc także profesjonalne kadry. Te z kolei mogą zdobywać wiedzę np. na jezuickim Uniwersytecie Ignatianum, gdzie otworzono studia suidologiczne dla przyszłych specjalistów w zakresie prewencji samobójstw.
– Pomagamy każdemu, kto się do nas zgłasza, bez względu na jego religię, światopogląd, tożsamość, orientację seksualną. Podobnie każdego zapraszamy do współpracy. Już zresztą nasza ekipa realizowała niejednokrotnie projekt, w którym ręka w rękę np. z przedstawicielami środowiska LGBT uwrażliwiała na to, jaki język powinien towarzyszyć człowiekowi w budowaniu relacji z drugą osobą, by nie prowokować sytuacji, w której ktoś czułby się w jakiś sposób zdegradowany, odrzucony, dotknięty brakiem szacunku. Budowanie przestrzeni języka pomocowego jest perspektywą, która może łączyć. Kiedy patrzymy na jakość dzisiejszej debaty publicznej, rzeczywiście uczenie współpracy ponad podziałami, mówienia językiem afirmacji i pomocy a nie etykietowania i marginalizowania w tych działaniach prewencyjnych w kwestiach zapobiegania samobójstwom jest fundamentalne – podkreśla ks. Magierski.
Media, kultura, ambona
Do działania dla uzyskania efektu Papageno włączyć powinni się wszyscy. Ważną przestrzenią na to powinny być media. Jednym z celów Papageno Team jest współpraca z twórcami internetowymi, influencerami, także księżmi popularnymi w Internecie, by za ich pośrednictwem realizować psychoedukację, obalać szkodliwe stereotypy (np. że Kościół potępia samobójców, albo że nie można mówić o samobójstwie), rozbrajać wszelkie motywy efektu Wertera. „W mediach społecznościowych jest ogromna siła, która może działać albo na plus, albo na minus. Jeśli nie zagospodarujemy tego pozytywnego przekazu, zadominuje w wielu przypadkach ten negatywny, destrukcyjny” – wskazuje łódzki duszpasterz.
Ważnym polem do wykorzystania jest kultura i jej różne formy przekazu. Dobrym przykładem może być np. warszawski Teatr Nowe Formy i spektakl „Nie kocham mojego syna”, połączony z warsztatami psychoedukacyjnymi. – W naszej współczesności żaden ksiądz, który funkcjonuje w aktywnym duszpasterstwie, nie przejdzie przez życie kapłańskie bez spotkania się z doświadczeniem albo myśli samobójczych ucznia czy uczennicy, parafianina czy penitenta, albo traumy czy żałoby związanej z utratą kogoś bliskiego w wyniku samobójstwa. Słowo Boże, które ma padać z ambony, powinno być słowem, które leczy, dale nadzieję, motywuje, a nie potępia i rani – podkreśla ks. Magierski.
Jak dodaje, niezwykle ważna jest też kwestia głoszenia: „Niekiedy w dobrej wierze to, co pojawia się na ambonach wydaje się neutralne, ale gdy weźmie się pod uwagę, że z drugiej strony nie stoi jakiś heros, święty, ale zwyczajny, często pokiereszowany różnymi doświadczeniami życiowymi człowiek, kiedy nie będziemy potrafili budować w sobie wrażliwości językowej, możemy mieć pokusę wchodzenia w taką narrację, która jest troszeczkę dyktatorska. Będziemy wchodzić w pewną manierę językową nieustannego pouczania, strofowania, punktowania słabości. A kiedy ktoś przychodzi z bagażem swojego doświadczenia życiowego do kościoła i nawet tam znowu słyszy, że jest zły, beznadziejny, grzeszny, że nie zasługuje – taka forma pouczania, mądrzenia się i nieustannego moralizowania, niejednokrotnie może pobudzać wzrost kompleksów, poczucia niezaopiekowania czy tego, że jest się niemile widzianym albo że do tego miejsca się w żaden sposób nie przystaje. Dlatego właśnie warto zwracać uwagę na to, by nawet na ambonie zawsze był to język afirmacyjny i pomocowy. Wzbogacający, a nie degradujący, wypychający człowieka w ramiona poczucia bezsensowności czy braku sprawczości”.
Jednocześnie ks. Magierski zaznacza, że tu nie chodzi o tworzenie tzw. „pluszowego chrześcijaństwa”, ale by używać takiego języka, który będzie umiał postawić pewne wymagania, ale nie będzie nigdy odebrany przez słuchacza jako degradowanie go, nie będzie wpędzał go w destrukcję.

Dawid Gospodarek – dziennikarz KAI. Zaangażowany w dialog ekumeniczny i międzyreligijny. Interesuje się m.in. polskimi tradycjami oraz ludową muzyką i tańcem. Współautor książek „Ostatni dzwonek. Rozmowy o przyszłości lekcji religii” (wyd. Więź, 2020), oraz „Ogień i woda. Czy w Kościele można się dogadać?” (wyd. WAM 2020), „Mamy głos” (wyd. WAM 2020)

Copyright © catolico.pl. Wykorzystanie, kopiowanie i powielanie materiału wyłącznie za zgodą Redakcji
