Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych dawno temu przestały być wydarzeniem lokalnym. W związku z rolą USA na arenie międzynarodowej i dzięki mediom stały się wydarzeniem globalnym. Nic więc dziwnego, że odnoszą się do nich tak liderzy innych państw jak i przywódcy religijni. Ostatnio świat obiegły słowa papieża Franciszka, który zapytany o to, jak powinni głosować katolicy w Stanach Zjednoczonych, nie dał złapać się pułapkę wskazywania lepszego wyboru. Zamiast tego podkreślił problem, który w skali globalnej zaczyna być coraz ważniejszy: chrześcijańska wizja polityki jest coraz mniej obecna, wierzący w Chrystusa muszą zaś wybierać „mniejsze zło”.
W czasie spotkania z dziennikarzami na pokładzie samolotu podczas powrotu Franciszka z podróży apostolskiej w Azji i Oceanii papież został zapytany, jak katolicki wyborca w USA powinien zagłosować, gdy musi wybierać między kandydatką zwolenniczką aborcji a kandydatem dążącym do odsyłania imigrantów. Choć w pytaniu nie wymieniono nazwisk Kamali Harris i Donalda Trumpa, wiadomo było, że chodziło o wybór między kandydatką Demokratów i kandydatem Republikanów na urząd prezydenta USA.
– Oboje są przeciwko życiu. Ten, kto wyrzuca migrantów, i ten, kto zabija dzieci – odpowiedział papież.
Odsyłanie imigrantów nazwał “grzechem przeciwko życiu tych ludzi”. Zwrócił uwagę, że Stary Testament mówi, iż trzeba chronić sierotę, wdowę i cudzoziemca; “czyli migranta”. Dodał również, że “migracja jest prawem”.
„In God we Trust”
Chrześcijanie w Stanach Zjednoczonych, a w szczególności katolicy, stanowią niezwykle istotną grupę społeczną. Nie bez przyczyny w końcu jednym z haseł przewodnich Ameryki jest stwierdzenie „In God we Trust”; USA zostały nijako ufundowane na korzeniu wiary, etyki protestanckiej i tradycji rewolucji, która w przeciwieństwie do francuskiej, nie była ateistyczna. Także dlatego głosy chrześcijan w Stanach Zjednoczonych często mają kluczowe znaczenie dla wyniku wyborów prezydenckich; nie da się wygrać amerykańskich wyborów prezydenckich bez głosów wiernych. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji w stanach wahadłowych (tzw. swing states), gdzie decydują niewielkie różnice procentowe.
Tak też można interpretować słowa, które na pokładzie samolotu wracającego z Singapuru wypowiedział Franciszek, w związku z nadchodzącymi wyborami w USA. Papież przypomniał amerykańskim katolikom, że choć napotykają na trudne wybory moralne, powinni kierować się sumieniem i wybierać „mniejsze zło”. Podkreślił tym samym, że zarówno polityki proaborcyjne, reprezentowane przez Kamalę Harris, jak i nieludzkie, antyimigracyjne podejście Donalda Trump są sprzeczne z nauczaniem Kościoła. Stawia to oczywiście katolickich wyborców w sytuacji trudnych wyborów, która wbrew pozorom nie dotyczy tylko Stanów Zjednoczonych. Tematyka aborcyjna i migracyjna obecna jest w wielu kampaniach wyborczych na świecie, w Europie zwłaszcza. Może na przykładzie USA można wyciągnąć wnioski bardziej ogólne?
Zróżnicowany elektorat
Amerykańscy katolicy stanowią około 20% populacji kraju, ale nie są jednolitą grupą pod względem preferencji politycznych. Kluczowym czynnikiem wpływającym na ich decyzje wyborcze jest wrażliwość na określone wartości religijne oraz etniczne pochodzenie amerykańskich katolików. Na przykład, Latynosi, którzy w dużej mierze są katolikami, mają tendencję do wspierania Partii Demokratycznej. W wyborach prezydenckich z 2020 roku, Joe Biden, sam będący katolikiem, zdobył poparcie 65% katolickich Latynosów. Z kolei tzw. „biali katolicy” (Caucasians) w znacznej większości (61%) głosowali na Donalda Trumpa, co podkreśla podziały wewnątrz grupy katolickich wyborców. Skąd ten podział? Zakładać można, że wynika on z doświadczenia historycznego i kulturowego — wielu latynoskich katolików w Stanach Zjednoczonych to w końcu migranci i uciekinierzy z krajów, gdzie wiara jest prześladowana bądź wprowadzony system socjalistyczny (przykładem Kuba) się nie sprawdził.
Według raportów Pew Research Center, w 2020 roku amerykańscy katolicy byli więc podzieleni niemal po równo między kandydatami Demokratów i Republikanów. Joe Biden zdobył 52% głosów katolików, a Donald Trump 47%. Wyniki te pokazują, jak bardzo zróżnicowana jest ta grupa wyborców, a także jak istotne są dla niej bieżące problemy polityczne i moralne. Warto dodać, że preferencje katolików mogą znacząco się zmieniać na przestrzeni lat. W 2016 roku Trump miał znaczące poparcie wśród białych katolików (60%), co pomogło mu w zwycięstwie w kluczowych stanach takich jak Pensylwania i Michigan. Jednocześnie, doskonali w mikrotargetowaniu określonych grup spece od marketingu politycznego są w stanie dalej podzielić katolicki elektorat w Stanach Zjednoczonych. I tak czytając niektóre badania przedwyborcze zauważyć warto, że Latynoski, w wieku produkcyjnym, ceniące wartości rodzinne, są znacznie bardziej skłonne głosować na Donalda Trumpa.
Niezmiennie jednak, kluczowym elementem analizy głosów katolickich wyborców jest więc przede wszystkim etniczne zróżnicowanie tej grupy. Biali katolicy, zwłaszcza ci mieszkający na Środkowym Zachodzie Stanów Zjednoczonych (nie migranci), tradycyjnie skłaniają się ku Partii Republikańskiej, co wynika z ich konserwatywnych poglądów na kwestie takie jak aborcja, małżeństwa jednopłciowe i tradycyjne wartości rodzinne. Z kolei Latynosi, którzy nieodmiennie stanowią rosnący odsetek katolickiego elektoratu, częściej wspierają Demokratów, głównie z powodu polityki imigracyjnej oraz programów socjalnych. W Stanach Zjednoczonych Katolicka Nauka Społeczna nakłada się więc na wiele innych aspektów, z których pochodzenie i geografia należą do jednych, z najważniejszych.
Franciszek o wyborach
W kontekście nadchodzących wyborów, papież Franciszek zajął stanowisko, które zwróciło uwagę amerykańskich, i nie tylko, katolików. Podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu powrotnego z Singapuru, papież podkreślił, że katolicy powinni wybierać „mniejsze zło”, biorąc pod uwagę zarówno moralne, jak i społeczno-polityczne aspekty. Papież zwrócił podczas konferencji uwagę na dwie kluczowe kwestie – ochronę życia i imigrację, zaznaczając, że obie te polityki są istotne z perspektywy katolickiej nauki społecznej. Choć nie poparł żadnego z kandydatów, jego przesłanie miało na celu przypomnienie katolikom o moralnej odpowiedzialności podczas głosowania; odpowiedzialności nie tylko za siebie, ale także za swoich rodaków. Co wynika z papieskich słów?
Oczywiście, w anglojęzycznych mediach katolickich rozpętała się burza. Zarówno miesięcznik „America” jak i „EWTN” czy „National Catholic Register” podjęły próbę interpretacji papieskiego oświadczenia według dość przewidywalnego klucza. Nie da się bowiem ukryć, że Amerykańscy katolicy mają szczególne znaczenie w stanach wahadłowych, takich jak Floryda, Michigan, Pensylwania czy Wisconsin, które z dużym prawdopodobieństwem rozstrzygną o wyniku wyborów 2024 roku. W tych stanach różnice procentowe między kandydatami często są minimalne, a głosy katolików mogą decydować o wyniku wyborów. W przeszłości ich poparcie było kluczowe. Dlatego obie partie polityczne intensywnie starają się zdobyć poparcie tej grupy wyborców. Zmieniają się i dostosowują swoje narracje i strategie także sztaby wyborcze amerykańskich kandydatów na prezydenta wyciszając pewne kwestie i nagłaśniając inne. Kamala Harris od pewnego czasu znacznie mniej mówi o ogólnokrajowej legalności aborcji, której jest zwolenniczką. Zdanie Donalda Trumpa, wypowiedziane podczas debaty prezydenckiej, a oskarżające migrantów o jedzenie zwierząt domowych, jest zaś przykładem odwrotnym.
Bez wątpienia jednak, w wyborach 2024 roku głosy dwóch grup będą kluczowe: młodzieży i katolików właśnie W artykule The Irish Times z 11 września 2024 roku omówiono kluczową rolę konserwatywnych katolików w nadchodzących wyborach prezydenckich w USA. Zwrócono tam uwagę, że ta grupa wyborców, dla której najważniejsze są takie kwestie jak aborcja, wolność religijna i tradycyjne wartości rodzinne, może przeważyć szalę na korzyść kandydatów Republikanów – Donalda Trumpa i J.D. Vance’a. Znów potwierdziła się teza, że w stanach wahadłowych głosy konserwatywnych katolików mogą okazać się decydujące, co może wpłynąć na wynik wyborów.
Wybory z 2020 roku pokazały bowiem, że preferencje katolików mogą się różnić w zależności od regionu i etnicznego pochodzenia. Na przykład, w stanie Floryda, który jest zamieszkiwany przez dużą populację katolików latynoskich, Joe Biden zdobył większość głosów. Jednak w stanach takich jak Pensylwania, gdzie dominuje populacja białych katolików, Donald Trump otrzymał większe poparcie.
Preferencje wyborcze katolików
Amerykańskie badania przedwyborcze pokazują także, że preferencje polityczne katolików zależą od kilku kluczowych czynników: etnicznego pochodzenia, poziomu religijności oraz kulturowych i społecznych przekonań. Regularnie praktykujący katolicy, którzy aktywnie uczestniczą w życiu religijnym, mają tendencję do wspierania kandydatów Partii Republikańskiej, głównie z powodu ich stanowiska w kwestiach bioetycznych, takich jak aborcja i ochrona życia. Z kolei katolicy, którzy rzadziej praktykują, częściej popierają Demokratów, zwracając większą uwagę na kwestie społeczne, takie jak polityka imigracyjna, opieka zdrowotna i programy socjalne.
Zapewne z tego powodu polityka migracyjna Donalda Trumpa spotkała się z krytyką ze strony różnych grup religijnych, w tym katolików. W szczególności była krytykowana za rozdzielanie rodzin na granicy oraz twardą retorykę wobec migrantów, co wywołało oburzenie zarówno wśród duchownych, jak i wiernych. W artykule NPR z 2018 roku opisano nawet reakcje liderów religijnych, którzy oskarżali prezydenta o naruszenie podstawowych wartości chrześcijańskich, takich jak miłosierdzie i ochrona godności ludzkiej — którymi w końcu Donald Trump szermował w swojej kampanii wyborczej. Duchowni podkreślali, że każda osoba, niezależnie od statusu imigracyjnego, ma prawo do sprawiedliwego traktowania, co wpisuje się w fundamentalne zasady katolickiej nauki społecznej. Problemem wówczas wydawało się nie tyle samo zaostrzenie polityki migracyjnej, co stosunek do migrantów; kwestia jak najbardziej zbieżnego z Katolicką Nauką Społeczną antropocentryzmu polityk migracyjnych lub ich braku.
Katoliccy biskupi wielokrotnie też krytykowali Donalda Trumpa za jego retorykę oraz politykę migracyjną. Oczywiście, doceniali go też za inne jego działania, takie jak obrona wolności religijnej czy ochrona życia. Zdaje się jednak, że hierarchia katolicka w Stanach Zjednoczonych nie dała się omamić jednej tylko stronie politycznego sporu; przykład amerykańskiej polityki pokazuje bowiem dobitnie, jak bardzo instrumentalnie są w stanie traktować wartości katolickie politycy, walczący o władzę i poparcie. W artykule America Magazine z 2020 roku opisano wprost ambiwalentne podejście hierarchii Kościoła katolickiego do ówczesnego prezydenta – z jednej strony biskupi wyrażali poparcie dla jego stanowiska w kwestiach bioetycznych, z drugiej zaś zdecydowanie potępiali brutalność i brak empatii w stosunku do migrantów oraz agresywny język. Donald Trump, choć zyskał poparcie wielu konserwatywnych katolików, nie był w stanie zdobyć pełnej aprobaty Kościoła, który stawiał na pierwszym miejscu uniwersalne wartości moralne i poszanowanie godności człowieka.
Co dalej?
Rola katolików w wyborach prezydenckich w USA jest więc nie do przecenienia. 20% społeczeństwa wystarczy, by wygrać wybory. Zróżnicowane preferencje polityczne amerykańskich katolików, wynikające z etnicznego pochodzenia, wartości moralnych i społecznych, a także kulturowych sprawiają, że są kluczową grupą wyborczą, zwłaszcza w stanach wahadłowych, którą łatwo jednak poddać mikrotargetowaniu tak, by skroić obietnice wyborcze dokładnie pod ich potrzeby i preferencje. Papież Franciszek, apelując o wybór „mniejszego zła”, przypomina więc katolikom o moralnej odpowiedzialności i konieczności kierowania się sumieniem w obliczu trudnych wyborów politycznych; przypomina także o konieczności brania pod uwagę szerszego obrazu, nie tylko emocjonalnie branego wycinka rzeczywistości. Wbrew temu bowiem, czego można byłoby się spodziewać, nie istnieje idealny, katolicki polityk. Realia walki o głosy wyborców i poparcie na to nie pozwalają, zwłaszcza w tak rozdrobnionym społeczeństwie jak amerykańskie.
Katolicy amerykańscy, choć więc nie są monolitem politycznym, mają ogromny wpływ na wynik wyborów prezydenckich także z powodu bogatych, silnych instytucji. Ich głosy, mimo zmian demograficznych, będą nadal kluczowe w nadchodzących latach, a ich preferencje polityczne, kształtowane przez zmieniające się problemy społeczne i polityczne, będą odzwierciedlały głębsze podziały społeczne w Stanach Zjednoczonych.
Polityka swoje, KNS swoje…
Katolicka Nauka Społeczna (KNS) opiera się w końcu na kilku kluczowych zasadach: godność człowieka, trosce o wspólne dobro, zasadzie pomocniczości, solidarności i ochronie najsłabszych. W kontekście wyborów prezydenckich w USA, żaden z głównych kandydatów – zarówno Republikanie, jak i Demokraci – nie jest w pełni zgodny z tymi zasadami, jednak ich programy można i powinno się oceniać przez pryzmat wybranych aspektów.
Republikanie pod przywództwem Donalda Trumpa, przyciągają uwagę katolickich wyborców głównie przez silne stanowisko w kwestiach bioetycznych, takich jak ochrona dzieci nienarodzonych, zakaz aborcji i ochrona życia od poczęcia. Jest to kluczowa kwestia dla wielu katolików, ponieważ wpisuje się w ochronę godności życia, co jest centralnym punktem KNS. Donald Trump kładł swego czasu również duży nacisk na obronę wolności religijnej, co rezonuje z katolickimi wartościami, zwłaszcza w kontekście prawa do wyrażania swoich przekonań religijnych w przestrzeni publicznej.
Jednakże, polityka Trumpa w kwestiach migracyjnych, brutalne podejście do migrantów, antagonizujący język oraz rozdzielanie rodzin na granicy spotkały się z ostrą krytyką Kościoła katolickiego w USA. Tego typu działania są sprzeczne z ideą troski o najsłabszych i obrony godności każdego człowieka, niezależnie od jego statusu społecznego czy narodowego.
Z kolei Demokraci, na czele z Joe Bidenem, bardziej zbliżają się do katolickich zasad w kwestiach dotyczących dobra wspólnego, takich jak polityka społeczna, solidarność międzypokoleniowa i międzyetniczna, walka z ubóstwem czy ochrona klimatu. Biden, sam będący katolikiem, kładzie nacisk na tworzenie inkluzywnej polityki, która wspiera marginalizowane grupy, co wpisuje się w ideę solidarności i pomocniczości. Jego polityka imigracyjna jest bardziej humanitarna, co lepiej odzwierciedla nauczanie Kościoła w tej dziedzinie.
Mimo to, Demokraci, popierający prawa do aborcji i małżeństwa jednopłciowe, o czym wielokrotnie mówiła głośno kandydatka Kamala Harris, spotykając się tym samym z oporem katolików wiernych tradycyjnym wartościom Kościoła. To czyni ich program niezgodnym z nauką o godności życia od poczęcia.Wybory i dylematy amerykańskich katolików pokazują więc dobitnie, że obudziliśmy się w świecie, w którym uprawienie polityki po katolicku jest niezwykle karkołomne. Są bowiem kandydaci bardziej tradycyjni, bądź bardziej progresywni, trudno jednak znaleźć kandydatów stricte katolickich. Zarówno Republikanie, jak i Demokraci przyjmują elementy zgodne z KNS, ale nie odzwierciedlają jej w pełni. Katoliccy wyborcy w USA będą więc zmuszeni, jak powiedział Franciszek, do trudnych wyborów, oceniając, która z wartości – ochrona życia czy troska o wspólne dobro i solidarność – jest dla nich priorytetowa.
Michał Kłosowski – Zastępca Redaktora Naczelnego „Wszystko co Najważniejsze”, dziennikarz i publicysta. Autor książki „Dekada Franciszka”, przygotowuje rozprawę doktorską na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie.
Copyright © catolico.pl. Wykorzystanie, kopiowanie i powielanie materiału wyłącznie za zgodą Redakcji