Wszystkie te różnice dowodzą trudności, jakie znajdują się na drodze do porozumienia, zarazem jednak każą docenić to, co w tych stosunkach można już zapisać po stronie niewielkich choćby osiągnięć. A jaki jest obecny stan stosunków między Stolicą Apostolską a Chińską Republiką Ludową? Co będzie miało decydujący wpływ na ich kształt w 2024 r.? W jakim stopniu ich dalszy rozwój zależy od obu zainteresowanych stron, a w jakim decydującą rolę odegrają państwa trzecie? W poszukiwaniu odpowiedzi – trzy tegoroczne wydarzenia spełnić mogą rolę kluczową.
Tajne porozumienie Chiny – Watykan
Stosunki dyplomatyczne między Chińską Republiką Ludową a Państwem Watykańskim zostały zerwane w 1951 r., czego skutkiem była deportacja nuncjusza apostolskiego z Pekinu do brytyjskiego wówczas Hongkongu. Władze komunistyczne, zarówno ostateczną decyzję, jak i poprzedzające je działania, przedstawiały jako odzyskanie przez chińskich katolików swojego Kościoła, sprzeciwiając się tym samym zachodniemu imperializmowi. Jednocześnie rząd w Pekinie postawił dwa warunki ponownego nawiązania stosunków: Watykan nie ingeruje w sprawy religijne w Chinach oraz zrywa kontakty z rządem w Tajpej, zgodnie z „polityką jednych Chin” (zakłada ona istnienie tylko jednego państwa chińskiego, składającego się z Chin kontynentalnych, Hongkongu, Makau i Tajwanu).
Stosunki takie zostały ponownie nawiązane i są utrzymane na poziomie chargé d’affaires od czasu uznania przez ONZ władz w Pekinie za rząd Chin (25 października 1971). Watykan wskazał, że drugi z warunków nie powinien stanowić trudności, pierwszy zaś domaga się dyskusji celem wyjaśnienia jego właściwego znaczenia. Głównym punktem spornym pozostaje bowiem kwestia mianowania biskupów katolickich w Chinach kontynentalnych, która obecnie pozostaje w gestii Katolickiego Stowarzyszenia Patriotycznego. Rząd ChRL stoi na stanowisku, że biskupów powinien mianować sam; Stolica Apostolska zaś utrzymuje, że biskupów może mianować wyłącznie papież, przewidując w niektórych przypadkach formę konsultacji z władzami cywilnymi.
22 września 2018 r. podpisano historyczne porozumienie w sprawie mianowania biskupów w Chinach, choć właściwe relacje nie zostały nawiązane z uwagi na przeszkodę, jaką są stosunki dyplomatyczne Watykanu z Tajwanem. Strona chińska twierdzi, że porozumienie ma na celu utrzymanie komunikacji i poprawę relacji między stronami. Natomiast dyplomacja watykańska określa porozumienie jako „nie polityczne, ale duszpasterskie, zezwalające wiernym na posiadanie biskupów pozostających w komunii z Rzymem, ale jednocześnie uznawanych przez władze chińskie”. Samo porozumienie jest tajne, a żadna ze stron nie ujawniła jego treści. Na podstawie podejmowanych decyzji oraz wypowiedzi wysokich przedstawicieli obu rządów wnioskuje się o jego zawartości: władze chińskie będą
rekomendować biskupów zanim zostaną mianowani przez papieża, który zachowuje także prawo weta wobec zaproponowanego kandydata. Pomimo sprzeciwu wobec porozumienia oraz formułowanych obaw, za którymi stać mają przykłady łamania warunków umowy przez władze chińskie, obie strony przedłużyły ją 22 października 2022 r. na kolejne dwa lata. Co dalej?
Trzy ważne daty dla stosunków watykańsko-chińskich
13 stycznia odbędą się wybory prezydenckie na Tajwanie, których wynik wpłynie także na stosunki bilateralne Chińskiej Republiki Ludowej z państwami Zachodu. Należy spodziewać się dalszych napięć, jeśli zgodnie z przewidywaniami wygra obecna wiceprezydent Lai Ching-te z rządzącej Partii Postępu Demokratycznego (DPP), opowiadającej się za utrzymaniem niezależności wyspy. Władze Pekinu nazwały ją „niebezpieczną separatystką”, a samo głosowanie określiły jako „wybór między wojną a pokojem”. W obliczu prawdopodobnego utrzymania obecnego niełatwego status quo, narasta frustracja ze strony władz chińskich, pojawiają się pogróżki zapowiadające bardziej radykalne działania.
W przemówieniu noworocznym prezydent Chin Xi Jinping obiecał „powrót” Tajwanu, zjednoczenie nazwał „historyczną koniecznością”, gdyż „rodacy po obu stronach Cieśniny [Tajwańskiej] powinni trzymać się za ręce i dzielić wielką chwałę narodowego odrodzenia”. Dwa miesiące wcześniej o tych dążeniach wspomniał w San Francisco w prywatnej rozmowie z Joe Bidenem, zaznaczając, że „Chiny wolą zająć Tajwan pokojowo, a nie siłą”. Jaki może to mieć wpływ na stosunki watykańsko-chińskie? Otóż Watykan jest jednym z trzynastu państw (jedynym europejskim), które uznają Tajwan. Pojawiają się jednak «sygnały», że rząd w Pekinie wzmacnia wysiłki dyplomatyczne mające na celu skłonić te państwa do wycofania się i uznania Chińskiej Republiki Ludowej. Ta zaś kusi inwestycjami, pożyczkami, bezzwrotną pomocą i łapówkami. Od 2016 r., kiedy prezydentem Tajwanu wybrana została Tsai Ing-wen (DPP), Tajwan stracił ośmiu sojuszników: pozostały już tylko niewielkie państwa z regionu Ameryki Środkowej i Karaibów oraz Oceanii. I Watykan.
5 listopada odbędą się wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. O tym, jaki wpływ na stosunki watykańsko-chińskie może mieć ich wynik, świadczy «incydent» z okresu poprzedniej kampanii wyborczej, który mógł wywołać prawdziwy kryzys dyplomatyczny. Otóż Franciszek odmówił spotkania z amerykańskim sekretarzem stanu Mike’em Pompeo (w administracji Donalda Trumpa), który we wrześniu 2020 r. odwiedził Rzym. Jako oficjalne uzasadnienie podano, że papież nie przyjmuje wysokich rangą polityków w trakcie trwających w ich krajach kampanii wyborczych. Tym samym Kościół nie chce dawać powodów do błędnych interpretacji swoich gestów przed nadchodzącymi wyborami.
Tymczasem przyczyna była zgoła inna, zwłaszcza że spotkanie zostało już potwierdzone przez wszystkie agencje prasowe. Otóż po jego ogłoszeniu Pompeo postanowił wyrazić twarde stanowisko w sprawie stosunków watykańsko-chińskich. Opublikował artykuł w konserwatywnym czasopiśmie „First Things”, w którym zażądał od papieża, by ten, z powodów etycznych, nie przedłużał umowy z Pekinem, od dwóch lat porządkującej stosunki między tymi dwoma państwami, głównie w kwestii nominacji biskupów. Tekst ukazał się na trzy dni przed wygaśnięciem porozumienia, co dodatkowo przyczyniło się do nagłośnienia zastrzeżeń Waszyngtonu. Franciszek uznał to za próbę ingerencji w sprawy innego państwa.
Ostatecznie do spotkania nie doszło (Pompeo rozmawiał ze swoim watykańskim odpowiednikiem – kard. Pietro Parolinem). Rozbieżności pozostały: podczas gdy Franciszek nie chce rezygnować z dialogu, w ten sposób wyrażając wolę ochrony interesów mieszkających w Chinach katolików, to Trump zatwierdzenie traktatu postrzegał jako legitymizację chińskiego reżimu. Tego ówczesna administracja amerykańska nie akceptowała, zwłaszcza że w kampanii prezentowała ostry kurs wobec Pekinu. Szczęśliwie dla dyplomatycznej linii Watykanu wybory w 2020 r. wygrał demokrata Joe Biden. Jednak już w styczniu br. odbędą się pierwsze prawybory stanowe w Partii Republikańskiej: w sondażach w walce o nominację prezydencką prowadzi Donald Trump.
22 października wygasa kolejne porozumienie zawierane przez władze Watykanu i Chin na okres dwóch lat. Od tego dnia obie strony będą miały miesiąc na decyzję w sprawie jego przedłużenia. Cieniem na podpisanej umowie kładzie się dwukrotne w ostatnim czasie jej naruszenie przez stronę chińską. W listopadzie 2022 r. Watykan oskarżył chiński rząd o łamanie warunków porozumienia z tytułu nominacji biskupa pomocniczego w diecezji Jiangxi, nieuznawanej przez Rzym. Na kolejny przypadek naruszenia umowy między obydwoma państwami Watykan wskazał w kwietniu 2023 r., stwierdzając, że władze chińskie mianowały nowego biskupa Szanghaju, największej diecezji rzymskokatolickiej w Chinach, bez wymaganych umową konsultacji.
Doraźne rozwiązanie
Te i podobne incydenty stają się dodatkowym argumentem dla krytyków podpisanego i odnawianego porozumienia, których liderem i autorytetem jest 90-letni kardynał Joseph Zen, były arcybiskup Hongkongu. Potępiają oni umowę, nazywając ją zdradą katolików kościoła podziemnego, zaś sam dokument postrzegają jako formę zaprzedania się władzom komunistycznym. Padają także oskarżenia o przymykanie oczu na łamanie praw człowieka w Chinach i posądzenia o korupcję. Porozumienie stanowi zatem kontrowersyjne, choć doraźne rozwiązanie. Jego zwolennicy chętnie wskazują na skromne, lecz trwałe efekty.
Po pierwsze, od 2018 r. wszyscy biskupi Kościoła katolickiego w Chinach pozostają w pełnej komunii z papieżem i nie odnotowano już więcej nielegalnych święceń. W Mszy odprawianej przez każdego chińskiego księdza, w modlitwie eucharystycznej, wymienia się wyraźnie imię papieża, co było trudne do wyobrażenia jeszcze kilka lat temu. Po drugie, wyświęcono sześciu nowych biskupów, których wybór odbył się zgodnie z procedurą przewidzianą porozumieniem, gdzie ostatnie decydujące słowo należy do papieża. Po trzecie, sześciu „tajnych” biskupów otrzymało odpowiednią rejestrację, przez co ich status zyskał charakter oficjalny – są biskupami uznawanymi przez instytucje publiczne.
Ponadto Franciszek zatwierdził siedmiu biskupów mianowanych przez Pekin, którzy otrzymali sakrę biskupią bez uprzedniej zgody papieża. Nie brak jednak także zasadnie formułowanych pytań i wątpliwości. Podkreśla się, że kandydaci wskazywani przez rząd chiński mogą być bardziej lojalni wobec rządu aniżeli Stolicy Apostolskiej, a posługę traktować jako rodzaj kariery, a nie powołania. Zauważa się, że przywróceni do jedności z Rzymem biskupi nie okazali skruchy, nie zadeklarowali też wierności papieżowi większej, aniżeli chińskim urzędnikom.
Głosy krytyczne – jakie uzasadnienie?
Inne głosy krytyczne zwracają uwagę, że w efekcie porozumienia należy spodziewać się utraty biskupów i prezbiterów przez kościół podziemny, gdyż zaprzestano ordynacji bez zgody państwa. W szukaniu porozumienia nie pomagają także władze chińskie: najnowsza uchwała Biura ds. religijnych na temat administracji religijnej (2021) wyraźnie podkreśla, że każdy pracownik religijny (w tym duchowni) mają przede wszystkim „kochać ojczyznę, ochraniać przywódczą rolę Komunistycznej Partii Chin i ustrój socjalistyczny, przestrzegać konstytucji, praw, regulacji prawnych i regulaminów, praktykować centralne wartości socjalistyczne, wspierać sinizację religii, ochraniać jedność państwa, jedność narodową, harmonijne relacje między religiami i stabilność społeczną”. Podobne stwierdzenia dowodzą, że oficjalna polityka władz chińskich jest de facto nie do pogodzenia z wymogami doktryny katolickiej.
Zapisy porozumienia nie wpłynęły na zmianę obowiązującego w Chinach prawa. Skutkiem tego, nie posiada ono żadnego zabezpieczenia prawnego, a jego naruszenie nie pociągnie za sobą żadnych konsekwencji prawnych. Uzasadnionym jest więc twierdzenie, że przestrzeganie porozumienia jest zależne przede wszystkim od przychylności władz chińskich. Wiedząc o tym, dostojnicy watykańscy, na czele z papieżem, unikać będą wypowiedzi i działań, które mogłyby stać się pretekstem do jego zerwania. Wszystko jest zatem częścią trwającego procesu. W tym kontekście papież Franciszek, pytany przez dziennikarzy – odpowiedział: „Taka jest dyplomacja. Kiedy stajesz w obliczu zablokowanej sytuacji, musisz znaleźć możliwy, a nie idealny sposób wyjścia z niej”. A kardynał Luis Antonio Tagle, Filipińczyk, którego matka jest chińskiego pochodzenia, dodaje, że „zawsze trzeba «ubrudzić sobie ręce» rzeczywistością, jaka jest”.
ks. Rafał Dudała, profesor Uniwersytetu Jana Kochanowskiego, dr hab. nauk społecznych, wykładowca WSD w Kielcach; rektor Kościoła Akademickiego w Kielcach, koordynator Centrum Duszpasterskiego WESOŁA54; diecezjalny duszpasterz samorządowców i parlamentarzystów.
Copyright © catolico.pl. Wykorzystanie, kopiowanie i powielanie materiału wyłącznie za zgodą Redakcji