Connect with us

Wpisz to czego szukasz

Debata

Co z Rupnikiem? Alina Petrowa: Jak ukarać artystę – łajdaka?

To od wiernych modlących się w kościołach w Krakowie, Katowicach czy Szczecinku ozdobionych mozaikami Rupnika, zależy co wysunie się na pierwszy plan w ich świadomości. Zbrodnie czy jego dzieła?

Pamiętam twarze ludzi, którzy w rzymskim kościele San Luigi dei Francesi
wpatrują się w trzy obrazy, poświęcone historii świętego Mateusza. Cisza i
skupienie. I wyłączenie się z otoczenia, wspaniałego otoczenia, wypełnionego
innymi dziełami sztuki, ale to Caravaggio rządzi, dla obejrzenia jego płócien
ustawiają się długie kolejki. Jak zareagowaliby ci ludzie, gdyby w tej chwili
skupienia ktoś przypomniał im, że autor był mordercą, rozpustnikiem,
niezrównoważonym awanturnikiem, stałym bywalcem spelun i lupanarów? Jak
taki „aneks” wpłynąłby na odbiór obrazów Caravaggia? I czy gdyby wówczas, w
Rzymie, Neapolu i na Malcie, zjawili się ludzie przez malarza skrzywdzeni i
zażądali zniszczenia jego obrazów?

Artysta-łajdak

Caravaggio jest zazwyczaj przywoływany w toczącej się dyskusji, związanej z
ujawnieniem zbrodniczych czynów o. Marco Rupnika, eks jezuity, autora około
220 mozaik i fresków zdobiących tak ważne ośrodki katolicyzmu jak papieska
kaplica Redemptoris Mater, sanktuaria w Lourdes i Fatimie. Został
ekskomunikowany w 2020 roku, a skala niegodziwości byłego zakonnika
poraża, przemoc psychiczna i seksualna wobec ponad dwudziestu ofiar
przeraża. Szokuje żółwie tempo w prowadzeniu jego procesu, raport Wikariatu
Rzymu, który, jak wytknięto autorom, ośmieszył i zlekceważył cierpienie ofiar.
Zilustrowanie 15 sierpnia b.r. serwisu Vaticans News reprodukcją Zaśnięcia
Najświętszej Maryi Panny – dzieła właśnie tego autora, zbulwersowało nie tylko
katolików, ale też ludzi będących daleko od Kościoła.
Z prawnego punktu widzenia sprawa została zakończona, ale się nie
zakończyła, gdyż zostały dzieła, czyli mozaiki i freski byłego jezuity. Co zrobić z
tymi pracami? Jak napisał poeta, „kapłani mają problem z pogranicza etyki i
rachunkowości”. Bo jak można adorować Najświętszy Sakrament w kościołach i
kaplicach, ozdobionych przez skończonego łajdaka? Sztuka sakralna ma być
trampoliną, od której wierni odbijają się żeby zbliżyć do Boga, ale w tym
wypadu może się kojarzyć z upadkiem i otchłanią. Skuć mozaiki? Zakryć je, by
przestały być widoczne? – Tego żądają ofiary, które wystosowały list z takim
postulatem, argumentując, że ta sztuka zrodziła się z krzywdy. Ale tu pojawia
się trudność z dziedziny „rachunkowości”, bo są one wielkich rozmiarów,
usytuowane w wielu miejscach i to byłoby trudne także z technicznego punktu widzenia. Z drugiej strony nad problemami technicznymi powinna przeważyć
troska o wrażliwość ofiar… Jak rozwiązać ten dylemat?

A może… po prostu zostawić?

Przed dalszym rozważaniem „za” tym scenariuszem powinnam zaznaczyć, że
ojciec Rupnik z pewnością Caravaggiem nie jest. Jego dzieła są poprawnym
powielaniem utrwalonych w ikonografii Kościołów wschodnich przedstawień ze
Starego i Nowego Testamentu, wiernych wskazówkom – podsumowaniom
Dionizjusza z Furny, ale bez iskry geniuszu, ożywiającej rzeczy stare. Jestem
zdania, że twórcy pozbawieni owej ożywczej iskry słusznie robią powielając
dzieła niegdysiejszych mistrzów, skoro nie są w stanie dopracować się nowego
religijnego języka artystycznego. Bo lepsze jest naśladownictwo, przez wieki
zresztą uchodzące za oczywistość, niż nieudolne eksperymenty, które
zdumiewają i straszą w wielu współczesnych kościołach.
Jednak mimo poprawnego poziomu mozaik i fresków oraz balastu, jakim jest
osoba autora, jestem przeciwna ich skuwaniu i usuwaniu, takie pomysły budzą
mój sprzeciw. A budzą sprzeciw, gdyż jestem z pokolenia, które wyrastało w
świecie skuwanych mozaik i zamalowywanych fresków i jest to rzecz jasna
metafora, bo chodzi o skazywanie na zamilczenie plejady twórców, którzy nie
pasowali do projektu nowego, wspaniałego świata realnego socjalizmu.
Niszczenie i milczenie jest deformowaniem obrazu rzeczywistości,
konstruowaniem jej krzywego zwierciadła. Rzecz jasna, w tym wypadku nie
można porównywać o. Rupnika z „niesłusznymi” twórcami, skazanymi na
wygnanie, ale efekty są identyczne – niszczenie dzieł sztuki to deformowanie
pamięci. W wypadu byłego zakonnika jest to pamięć o upadku, o grzesznym
człowieku, który tworzył dzieła religijne. Podobnie jak świeccy grzesznicy, np.
Lewis Carroll, autor „Alicji z Krainy Czarów”, Roman Polański i jego filmy,
Konstanty Ildefons Gałczyński i jego poezja. Pedofile, alkoholicy i konfidenci
tworzyli wybitne dzieła, Bóg obdarowuje także łajdaków, co świadczy o Jego
obiektywizmie, nie „gra” wyłącznie na swoich. Czemu pamięć o niegodziwości
niektórych artystów blednie? – A w pewnym momencie dzieło odrywa się od
twórcy, także od ich grzesznego życia i zaczyna żyć własnym życiem, choć nie
jest to równoznaczne z amnestią i unieważnieniem niegodziwych czynów.

Niech żyją własnym życiem

Czy wierni, którzy modlą się w kościołach w Krakowie, Katowicach, Szczecinku,
ozdobionych mozaikami o. Rupnika, dostrzegą jego zbrodnie, czy jego dzieła?
Co wysunie się na pierwszy plan w ich świadomości? – To zależy od nich. Ja
jestem za tym, by je zostawić i pozwolić im żyć własnym życiem. Gdyż usunięcie
ich sugeruje, że wymóg nieskazitelności twórcy obowiązuje
. To wymóg słuszny,
ale całkiem nierealne oczekiwanie, historia pokazuje, że zbyt często tak nie jest,
twórcy bywali i są nikczemnikami. Nie należy zamilczać zbrodni, a zostawić osąd
czasowi – to najsurowszy sędzia dzieł sztuki, najbardziej obiektywny ich
selekcjoner. To czas powoduje, że dzieło odrywa się od twórcy
.
Z pewnością watykańskie urzędy powinny powstrzymać się od reprodukowania
dzieł eks – jezuity przynajmniej na dwie dekady, na czas jednego pokolenia. Jest
ogromna liczba pięknych utworów religijnych w domenie publicznej,
ukazujących Wniebowzięcie i inne wydarzenia historii Zbawienia. Byłby to
symboliczny osąd – milczenie i gest potępienia byłby bardzo na miejscu.
Czy takie rozwiązanie nie jest lekceważeniem bólu ofiar? Może powinny
wskazać, które mozaiki mają być skute? Może przedstawić im argumenty za ich
pozostawieniem i zastanowić się nad inną karą dla artysty – łajdaka? Przyznam,
że to kwadratura koła. Zaaprobuję ich decyzję, choć jestem przeciwna takim
sankcjom. Może jednak uda się połączyć te sprzeczne postulaty, choć trudno
sobie wyobrazić, że jest to możliwe.


Alina Petrowa-Wasilewicz – urodziła się w 1954 r. w Sofii, ukończyła polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Wieloletnia redaktorka Katolickiej Agencji Informacyjnej. Autorka ok. dwudziestu książek, laureatka nagrody im. bp. Chrapka „Ślad”. Zamężna, troje dorosłych dzieci. Mieszka w Warszawie.

Copyright © 2024 catolico.pl. Wykorzystanie, kopiowanie i powielanie materiału wyłącznie za zgodą Redakcji

Kliknij, aby skomentować

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama

Copyright © 2023 Catolico & Stacja7.pl. Strona stworzona przez Stacja7.pl.