Connect with us

Hi, what are you looking for?

błogosławieni i święci

Czy ksiądz Blachnicki może zostać uznany za męczennika?

Kiedy pion śledczy IPN ustalił, że śmierć ks. Blachnikiego nastąpiła na skutek zabójstwa poprzez dodanie śmiertelnych substancji toksycznych, pojawiło się pytanie, czy nie należy prowadzić procesu beatyfikacyjnego pod kątem męczeństwa. Ale czy to możliwe w przypadku otrucia?

Powołanie do świętości to podstawowe powołanie człowieka w Kościele. Od pierwszych wieków istnienia wspólnoty Kościoła wskazywał on na niektóre osoby mogące stać się wzorem do naśladowania oraz przykładem dobrego przeżycia swojego chrześcijańskiego powołania. Historia prześladowania Kościoła pierwszych wieków sprawiła, że czas ten naznaczony był silną obecnością męczenników. Dopiero z czasem ukształtowała się druga droga do świętości, czyli droga wyznawcy. By osiągnąć świętość, nie trzeba koniecznie zginąć śmiercią męczeńską.

Z czasem wspólnota Kościoła wypracowała procedury rozpoznania i ogłoszenia świętym konkretnego chrześcijanina. Tak ukształtował się proces kanonizacyjny, który według niektórych kanonistów, jak np. kard. Eugenio Corecco, jest najbardziej typowym procesem kościelnym. Procedura ta ma za zadanie zebrać i przedstawić dowody życia, famę świętości lub męczeństwa oraz znaki towarzyszące, które  dotyczą osoby mającej zostać wyniesionej na ołtarze. Kanonizacja dokonuje się przez ogłoszenie danej osoby świętym wyznawcą  lub męczennikiem. Od 11 lipca 2017 r., czyli daty ogłoszenia motu proprio Maiorem hac dilectionem, istnieje jeszcze trzecia droga do świętości zwracająca uwagę na dedykację życia.

Zatem, dziś mamy trzy “drogi” do świętości:

męczeństwo

“droga wyznawcy”

“dedykacja życia”

Czy jest możliwa zmiana procesu beatyfikacyjngo z wyznawcy na męczennika?

Ostatnio, szczególnie głośno zrobiło się wokół beatyfikacji założyciela Ruchu Światło Życie,  ks. Franciszka Blachnickiego. Procedura prowadzona od dnia 9 grudnia 1995 r. przez Archidiecezję Katowicką, była ukierunkowana na udowodnienie heroiczności cnót  – chodziło więc o wyniesienie na ołtarze inicjatora ruchu Oazowego jako świętego wyznawcy.

Proces na etapie diecezjalnym, a później watykańskim, doprowadził do wydania przez papieża Franciszka w dniu 30 września 2015 r. dekretu o heroiczności cnót. Decyzja Ojca Świętego otworzyła drogę do beatyfikacji. Jednak w przypadku procesu wyznawcy, by do niej doszło, wymagany jest cud za wstawiennictwem Sługi Bożego. Cud nie jest wymagany, kiedy prowadzi się proces męczennika. Kiedy pion śledczy IPN ustalił, że śmierć ks. Blachnikiego nastąpiła na skutek zabójstwa poprzez dodanie śmiertelnych substancji toksycznych, pojawiło się pytanie, czy nie należy prowadzić procesu beatyfikacyjnego pod kątem męczeństwa.

Zmiana sposobu prowadzenia procesu beatyfikacyjnego jest oczywiście możliwa. Wymaga jednak przeprowadzenia badań i zebrania dokumentacji w sprawie męczeństwa jak określa to watykańska instrukcja Sanctorum Mater art. 31 §2 „Jeżeli się zamierza udowodnić męczeństwo sługi Bożego, dochodzenie powinno być prowadzone na temat życia, męczeństwa, opinii męczeństwa i znaków”. O ile we wcześniejszym procesie opisano szczegółowo życie oraz opinię znaków, to z całą pewnością nie ma w nim nic dotyczącego męczeństwa oraz opinii męczeństwa. Zabójstwo ks. Blachnickiego udowodniono dopiero w 2023 r.

Zmiana w procesie beatyfikacyjnym jest możliwa, czego przykładem jest o. Maksymilian Kolbe, który został beatyfikowany jako wyznawca, a kanonizowano go jako męczennika. W przypadku procesu ks. Blachnickiego zmiana prowadzenia procesu może ułatwić beatyfikację, bo nie trzeba będzie czekać na cud, który nie jest w tych przypadkach wymagany.

Trzeba jednak udowodnić, że śmierć ks. Blachnickiego była śmiercią męczeńską. Z całą pewnością taka zmiana będzie wymagała dodatkowej pracy przy zebraniu dokumentacji na etapie diecezjalnym oraz ponowną ścieżkę na etapie watykańskim tak, by komisja kardynałów mogła stwierdzić, że ks. Blachnicki jest męczennikiem. Procesowe udowodnienie męczeństwa powinno odbyć się przez pozyskanie zeznań świadków naocznych to znaczy mających bezpośrednią znajomość Sługi Bożego oraz samego wydarzenia śmierci.

Jaka jest istota męczeństwa?

Koncepcja męczeńskiej śmierci chrześcijanina ewoluowała w historii. W pierwszych wiekach istniały dwie rzeczywistości śmierci męczeńskiej: człowieka, który przelewa krew za Chrystusa tzw. martirio perfetto consumato oraz tego który przesłuchiwany przez jakiś trybunał przyznawał się do bycia Chrześcijaninem i zostawał uwięziony ze względu na przyznanie się do wiary  – martirio incoativo.

Obecne ujęcia męczeństwa to efekt długiej i rozbudowanej refleksji teologicznej. Refleksja ta jako bazę przyjmuje sentencję św. Augustyna martyres non facit poena sed causa (“męczeństwa nie czyni kara, lecz przyczyna”). Przez termin causa, czyli przyczyna, należy rozumieć nie tylko przyczynę śmierci, a więc prześladowcę zadającego śmierć, ale również przyczynę finalną dla ofiary, która ponosi śmierć – a jest nią wiara, której prześladowca nienawidzi i dlatego prześladuje wyznawcę Chrystusa (“odium fidei”).

Św. Tomasz z Akwinu, opisując męczeństwo, zwraca uwagę, że jest ono efektem cnoty męstwa, co potwierdził papież Benedykt XIV stwierdzając: „Męczeństwo jest śmiercią dobrowolnie przyjętą ze względu na wiarę chrześcijańską lub ze względu na praktykowanie jakiejś cnoty wynikającej z wiary” (Martyrium esse voluntariam mortis perpessionem, sive tolerantiam propret fidem Christi, vel alium virtutis actum in Deum relatum). Wynika więc z tego, że męczeństwo można opisać jako publiczne świadectwo wiary w Chrystusa oraz śmierci dobrowolnie przyjętej i poniesionej, by tę wiarę potwierdzić.

Co więcej, męczeństwo musi myć powołaniem, darem oraz charyzmatem, bo bez tego nie jest możliwe unieść takiego wymagania, jakim jest poniesienie śmierci dla Chrystusa. To, co czyni śmierć poniesioną z powodu odium fidei prawdziwym męczeństwem, to identyfikacja oraz jedność ucznia ze swoim Panem – Jezusem Chrystusem. Męczeństwo jest najwyższym aktem wiary bezpośrednio z niej wynikającym z niej – to jest główne kryterium rozeznania, czy mowa jest o męczeństwie czy też nie.

Mówiąc o męczeństwie, można popaść w pułapkę skupienia się na samej śmierci oraz osobie męczennika, zapominając, że męczeństwo można ująć jako święty owoc tragicznych sytuacji takich jak: prześladowanie, przemoc, naruszenie godności ludzkiej, godności chrześcijanina. Dlatego właśnie męczeństwo jest powołaniem, darem i charyzmatem. Nazywane jest również “nowym chrztem”, czyli chrztem we krwi. Chrzest ten oznacza, że męczeństwo nie jest ponoszone indywidualnie, ale jest również darem dla wspólnoty Kościoła. Nauczał o tym św. Jan Paweł II w encyklice Veritatis splendor n.93.

Elementy formalne i materialne męczeństwa

Elementami formalnymi i materialnymi męczeństwa są:

męczeństwo materialne/realne,

męczeństwo formalne ex parte persecutoris oraz

męczeństwo formalne ex parte victimae.

Prowadząc proces beatyfikacyjny, należy uwzględnić te trzy elementy męczeńskiej śmierci. Jeśli prowadzący proces beatyfikacyjny ks. Blachnickiego wystąpią o to, by uznać go za męczennika, będą zobowiązani udowodnić jego męczeństwo w tych trzech wymiarach.

Męczeństwo materialne. W pierwszej kolejności trzeba udowodnić, że śmierć została usiłowana lub sprowokowana przez działanie, które doprowadziło do zgonu. Śmierć ta może nastąpić nie bezpośrednio, ale również po pewnym czasie od działania podjętego przez sprawcę. Tak mogło być w przypadku otrucia, nie wszystkie bowiem trucizny działają błyskawicznie, a czasami powodują zgon po upływnie pewnego czasu. Z całą pewnością pion śledczy IPN w dokumentacji sprawy ks. Blachnickiego przedstawi środek, który spowodował śmierć oraz sposób jego podania. Dokumenty takie mogą stać się podstawą procesu beatyfikacyjnego w kierunku męczeństwa, o ile postulatorzy podejmą decyzję o zmianie charakteru procesu.

Historia zna już przypadki uznania za śmierć męczeńską zgonu na skutek pobicia (nie bezpośrednio) czy na skutek długiego aresztowania i przetrzymywania w trudnych warunkach. Jako przykłady takiej śmierci męczeńskiej, która nie zachodzi natychmiast, ale jest efektem działania prześladowcy, można podać św. Marię Goretti, bł. Alojza Stepinaca, lub bł. Władysława Findysza. W przypadku ks. Blachnickiego, z danych przedstawionych przez pion śledczy IPN wynika jasno, że został on otruty. Śmierć ks. Blachnickiego była więc zaplanowana i wykonana przez kogoś, kto działał w celu pozbawienia tego kapłana życia.

Męczeństwo formalne ze strony sprawcy. Niezwykle istotną kwestią w udowodnieniu męczeństwa jest tzw. element formalny męczeństwa, czyli śmierci zadanej ze względu na nienawiść do wiary lub w odpowiedzi na jakąś z cnót wyrażających wiarę w Boga. W takim przypadku mówimy o męczeństwie formalnym ex parte persecutoris. Chcąc je udowodnić trzeba wykazać, że działanie prześladowcy nosi znamiona działania przeciw wierze lub przeciw cnocie wypływającej z wiary. Przypominał o tym i skontekstualizował te warunki we współczesności papież Benedykt XVI w orędziu do uczestników sesji plenarnej kongregacji ds. świętych, 24 kwietnia 2006. Ojciec Święty zwrócił uwagę, że zmieniają się motywacje prześladowców, którzy współcześnie skrzętnie skrywają nienawiść do Chrystusa, wiary i Kościoła, a zadają śmierć wyznawcom Chrystusa usprawiedliwiając swoje działanie przesłankami politycznymi lub społecznymi.

Proces beatyfikacyjny musi ukazać, czy dana śmierć została zadana ze względu na nienawiść do wiary (odium fidei). Jak doskonale wiemy reżim komunistyczny był z e swej natury wrogo nastawiony do wiary i do wyznawców Chrystusa. Aparat władzy komunistycznej działał przeciw wiernym, a w sposób szczególny przeciw duszpasterzom. Lata 80 w Polsce to czas kapłanów męczenników – wystarczy że wspomnimy takich duszpasterzy, jak bł. Jerzego Popiełuszkę, czy również ks. Suchowolca, ks. Zycha oraz ks. Niedzielaka. Po badaniach IPN do tej listy należy dopisać ks. Blachnickiego, którego historia jest jednak nieco bardziej skomplikowana, gdyż umiera on z powodu otrucia dokonanego przez tajnych funkcjonariuszy aparatu państwa reżimowego działających poza terenem kraju.

Męczeństwo formalne ze strony ofiary. Drugim elementem formalnym męczeństwa jest przyjęcie śmierci ze względu na miłość do wiary lub – lepiej to ujmując – ze względu na miłość do Boga. Mówimy wtedy o męczeństwie formalnym ex parte victimae. Przyjęcie męczeństwa nie oznacza, że męczennik nie szukał sposobu by ujść z życiem z sytuacji zagrożenia życia. Ochrona swojego życia i troska o nie – jest naturalnym zachowaniem każdego człowieka, na co zwracali uwagę już pierwsi starożytni pisarze zajmujący się męczeństwem. Jednak w momencie, gdy uratowanie życia wiązałoby się z jakimkolwiek wystąpieniem przeciw wierze, cnocie, czy miłości do Chrystusa, oznacza to, że ludzie ci przyjęli śmierć dobrowolnie, ze względu na miłość do Boga.

Przy procesie beatyfikacyjnym męczennika zwraca się uwagę również na podmiot męczeństwa. Osoba, która umiera męczeńską śmiercią, to członek Kościoła włączony przez chrzest lub osoba nieochrzczona, która przez samo męczeństwo poniesione ze względu na wiarę staje się członkiem Mistycznego Ciała Chrystusa – w takim przypadku mówimy o „chrzcie krwi”.

Ponadto przy ukazywaniu faktu męczeństwa zwraca się uwagę na to, że istnieje „fama męczeństwa” a więc przekonanie wśród wiernych o tym, że dana osoba jest męczennikiem. Wielokrotnie zwracał na to uwagę ks. Rino Fisichella przypominając, że: „Wspólnota zawsze uczestniczy w męczeństwie jednego ze swoich członków; i dlatego właśnie tylko ona jest zdolna zrozumieć wagę świadectwa oraz ocenić znaczenie męczeństwa jako wyrazu autentycznej miłości chrześcijańskiej”. (R. Fisichella, Męczeństwo – słownik teologii dogmatycznej, Asyż 1990, s. 680).

W tym miejscu pojawia się jednak bardzo ważna kwestia: czy ks. Blachnicki umierając miał świadomość, że śmierć jego została zadana przez agentów reżimu komunistycznego, działających z nienawiści do wiary? Ksiądz Popiełuszko w momencie męczeńskiej śmierci taką świadomość na pewno miał. Jednak sprawa wygląda inaczej w przypadku ks. Blachnickiego, niemal na pewno nieświadomego, że jest podawana mu trucizna.

Wydaje się, że w 1987 r., a więc po śmierci ks. Popiełuszki, każdy ksiądz w Polsce zdawał sobie sprawę z zagrożenia życia. Szczególnie aktywni i rozpoznawali pasterze, a takim niewątpliwie był ks. Blachnicki, musieli widzieć, że mogą stać się ofiarami działania prześladowców Kościoła. Prowadząc proces beatyfikacyjny i mając dostęp do zapisków ks. Blachnickiego oraz słuchając świadków, którzy spotkali się z ks. Blachnickim, można będzie potwierdzić lub zaprzeczyć męczeństwu formalnemu ex parte victimae.

Z całą pewnością zmiana sposobu prowadzenia procesu beatyfikacyjnego ks. Blachnickiego wymusi kolejne przesłuchania i badania, co wiąże się z czasem oraz ogromem pracy, którego wymaga każda tego typu procedura. Zastanawiając się czy warto podjąć taki trud trzeba sięgnąć do słów Jana Pawła II z listu apostolskiego Tertio Millennio Adveniente. „W naszym stuleciu wrócili męczennicy. A są to często męczennicy nieznani, jak gdyby nieznani żołnierze wielkiej sprawy Bożej. Jeśli to możliwe ich świadectwa nie powinny zostać zapomniane w Kościele”.

Czy świadectwo życia i śmierci ks. Blachnickiego może zostać zapomniane? Kościół w Polsce nie może się na to zgodzić, bo zbyt wiele zawdzięcza inicjatorowi Ruchu Światło-Życie. I chyba można już na tym etapie odważyć się na stwierdzenie, że zawdzięcza wiele właśnie jego męczeńskiej śmierci.

Copyright © 2023 catolico.pl. Wykorzystanie, kopiowanie i powielanie materiału wyłącznie za zgodą Redakcji.

Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Advertisement

Copyright © 2023 Catolico & Stacja7.pl. Strona stworzona przez Stacja7.pl.