Connect with us

Hi, what are you looking for?

WYWIAD "CATOLICO"

Martin Kugler: “Nie wszędzie przestępstwa z nienawiści do chrześcijan są odpowiednio karane”

PRZEŚLADOWANIA CHRZEŚCIJAN ▪ “Zaobserwowaliśmy, że im bardziej spada liczba katolików czy w ogóle chrześcijan, i są już zmarginalizowani w społeczeństwie, tym bardziej rośnie klimat, w którym incydenty związane z nienawiścią wobec chrześcijan nie niosą ze sobą konsekwencji” – mówi Martin Kugler, członek Instytutu Monitorowania Nietolerancji i Dyskryminacji Chrześcijan w Europie

ZOFIA ŚWIERCZYŃSKA: W ciągu ostatniego roku liczba przestępstw popełnionych z nienawiści przeciw chrześcijanom w Europie wzrosła aż o 44% – mówi raport Instytutu Monitorowania Nietolerancji i Dyskryminacji Chrześcijan w Europie. To szokujące dane. Co powoduje tak wielki wzrost?

MARTIN KUGLER: W ciągu ostatnich 10 lat w naszych badaniach zidentyfikowaliśmy dwie siły napędzające nienawiść wobec chrześcijan i generalnie nietolerancję społeczną, co jest równie ważne. Zanim je wskażę wyjaśnię, że przestępstwa z nienawiści to przede wszystkim przemoc wobec kościołów, czasami ludzi. I to się nasila. Ale jeszcze bardziej niepokojąca jest rosnąca liczba ograniczeń dla chrześcijan w niektórych krajach, dotyczących ich wolności sumienia i wolności słowa. W naszych badaniach bierzemy pod uwagę te dwa obszary.

Pierwszą siłą napędzającą wzrost, o którym Pani mówi, to zwykle albo radykalne trendy sekularyzacyjne, albo grupy, które starają się wykluczyć osoby wierzące z przestrzeni publicznej. Dopóki chrześcijanie tylko się modlą i zachowują jak chrześcijanie w swoich rodzinach czy kościołach w niedzielę, to zwykle nie ma problemu. Ale gdy zaczynają postępować zgodnie ze swoimi wartościami chrześcijańskimi w przestrzeni publicznej, w swoim zawodzie jako np. lekarz, położna, polityk, dziennikarz, nauczyciel – wtedy w niektórych krajach może być to dla nich ryzykowne.

W niektórych krajach przestępstwa z nienawiści są również powodowane przez grupy islamistyczne wyznające radykalny islam – i to druga, główna siła powodująca wzrost przestępstw. Niestety, zdarza się to częściej we Francji, ale także częściowo w Niemczech, Anglii, Szwecji, gdzie radykalizujący się imigranci, zazwyczaj niezadowoleni ze swojego życia, mają problem z zaakceptowaniem kultury Zachodu, zaczynają obwiniać Zachód o swoje niezadowolenie i wyrażają to poprzez atak na kościoły chrześcijańskie. Dotyczy to także kwestii wolności religijnej w ich własnej społeczności – jeśli jakiś muzułmanin, mężczyzna lub kobieta, chcą się ochrzcić, wtedy są surowo prześladowani. Tak jest między innymi wśród uchodźców w Anglii, Austrii, Niemczech, Szwecji. We Francji jest ukryty problem gróźb wobec chrześcijan pochodzenia muzułmańskiego.

Wśród wymienianych w raporcie aktów wandalizmu są podpalenia, profanacje i kradzieże, fizyczne ataki, zniewagi i groźby. Skąd wiemy, że powodem tych działań jest nienawiść do chrześcijan?

W naszych raportach umieszczamy tylko przypadki, gdzie motywacja lub uprzedzenie w stosunku do chrześcijan są oczywiste. Nie bierzemy pod uwagę przypadku pijanego chłopca, który np. zniszczy cmentarz. Ośrodek monitoruje media społecznościowe i coraz częściej to właśnie dzięki nim możemy dowiedzieć się więcej o motywacji sprawców poszczególnych czynów, ponieważ często zostawiają oni w mediach społecznościowych informacje, które jasno wyrażają ich motywacje i  nienawiść, często piszą wprost: “nienawidzimy tego księdza”, “nienawidzimy tego klasztoru” itd.

Podam jeden przykład, niestety dość dobitny. W Hiszpanii w Muzeum Narodowym Centrum Sztuki Królowej Zofii, które ma swoją siedzibę w Madrycie, odbyła się wystawa sztuki. Jednym z jej elementów był model kościoła, obok którego umieszczono zapalniczki, a towarzyszył temu napis po hiszpańsku: “La iglesia que arde sí ilumina”, co oznacza: “Tylko kościół, który płonie, daje światło”, co jest oczywistą grą słów z cytatem biblijnym. To oczywiście wywołało protesty, ale dyrektor muzeum uznał, że jest to wyraz wolności artystycznej, więc nie widział w tym problemu. Skutkiem tego w Madrycie, jak i później w Barcelonie na kościołach pojawiły się graffiti z tym samym sloganem, doszło także do podpaleń. W Barcelonie istnieje nawet koalicja między ruchami separatystycznymi i antyklerykalnymi, która często używa tego sloganu. Ten przykład pokazuje ewidentny związek między nienawiścią i antychrześcijańskim uprzedzeniem w sztuce czy w mediach społecznościowych a rzeczywistością. Jest też hashtag na Twitterze lub w innych mediach społecznościowych, który brzmi po hiszpańsku: #FuegoAlClero, co oznacza “Ogień dla kleru”, który jest skierowany przeciwko duchowieństwu.

Problem podpaleń to szczególnie niepokojący trend, a jego liczba wzrosła aż o 75%. Dotyczy to także Niemiec, Francji, Włoch i Wielkiej Brytanii. To kraje, gdzie również spada liczba osób wierzących. Czy można zaryzykować stwierdzeniem, że ateizacja Europy idzie w parze z nienawiścią wobec chrześcijan? 

Zaobserwowaliśmy, że im bardziej spada liczba katolików czy w ogóle chrześcijan, i są już zmarginalizowani w społeczeństwie, tym bardziej rośnie klimat, w którym te incydenty nie niosą ze sobą konsekwencji. W mediach, elitach politycznych, gdzie nie ma wielu katolików czy zaangażowanych chrześcijan, jak np. we Francji czy w Anglii, problemy takie jak przestępstwa z nienawiści, ataki, nietolerancja, nie są odpowiednio karane.

Podam przykład, który jest dość wyrazisty. Dotyczy Finlandii, gdzie katolicy stanowią tylko około 2% społeczeństwa. Kraj ten ma bardzo liberalną, tradycyjną kulturę. Znana jest tam sprawa byłej Minister Spraw Wewnętrznych Päivi Räsänen, która nadal jest członkiem Parlamentu z ramienia Chrześcijańskiej Partii Demokratycznej. Jest prestiżową polityk, prywatnie babcią 11 wnuków. Była przez trzy lub cztery lata sądzona przez policję z powodu jednego tweeta, w którym cytowała werset biblijny św. Pawła o małżeństwie. Wpis był skierowany do jej Kościoła Luterańskiego, ponieważ krytykowała go za wspieranie Parady Równości. Uważam, że gdyby ta sprawa miała miejsce w Polsce lub nawet w innych krajach, gdzie jest więcej chrześcijan, jak np. w Austrii, na Słowacji czy na Węgrzech, byłby wielki rozgłos. Media by o tym pisały, partie polityczne by mówiły, że to niemożliwe, że to narusza prawa człowieka, wolność religijną, wolność wypowiedzi itp. Ale w Finlandii to jest możliwe, że mimo iż ta kobieta ma dobrą opinię, była nawet szefową policji (!), to nadal po czterech latach nie widać końca tego procesu. Wciąż jest przesłuchiwana, nie wie, jak potoczy się proces. Jest teraz w trzeciej instancji przed Sądem Najwyższym, a jej osobista wolność religijna i wolność wyrażania opinii jest ograniczana. Uważam, że jest to częściowo spowodowane właśnie radykalnym, świeckim podejściem, w którym ludzie postrzegają religię jako całkowicie prywatną sprawę. I gdy ta kobieta odważyła się wyrazić swoją opinię na temat małżeństwa i rodziny na Twitterze, nawet nie krytykując ruchu LGBTQ, nie powiedziała nic przeciwko tym ludziom, tylko krytykowała swój własny Kościół, to była ścigana. I to jest bardzo niepokojące, nie tylko ze względu na samą sytuację, ale także ze względu na milczenie mediów – piszą o tym tylko media konserwatywne, które nie mają wielkiego rozgłosu.

Polska na tle krajów Europy Zachodniej

Jak na tle danych zawartych w raporcie prezentuje się Polska?

Polska nie odgrywała dużej roli w tym obszarze w ostatnich latach. Rozpoczęliśmy naszą działalność w 2010 roku i stopniowo poprawialiśmy nasze metody badań. Oczywiście, nie wiemy wszystkiego, co dzieje się w każdym kraju, bo mamy mały zespół i mały budżet. Mamy więcej dowodów i przykładów w Europie Zachodniej, gdzie problem jest większy, a więc jest tam również więcej badań i więcej wniosków.

Biorąc pod uwagę obecną sytuację chrześcijan w Europie Zachodniej, możemy w jakiś sposób zapobiec zjawiskom prześladowania na tle religijnym?

Patrząc na kontekst i doświadczenie krajów Europy Zachodniej chciałbym zasugerować trzy rady, jakie mogą zastosować Polacy lub polscy intelektualiści. Po pierwsze, trzeba być świadomym, że nawet w kraju, gdzie chrześcijanie formalnie są większością, może dochodzić do dyskryminacji wobec chrześcijańskich wartości i przekonań. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że chrześcijanie, nawet w Polsce, powinni być bardziej jak kreatywna mniejszość i nie powinni zachowywać się jak irytująca większość. Co mam na myśli przez irytującą większość? To jest typowa osoba, która ogląda telewizję i jest zła na tych szalonych lewicowych ludzi czy polityków. Ale jednocześnie myśli: “Jestem przecież katolikiem, jesteśmy tu w Polsce od tysiąca lat, więc co z tego.” I… zapomina o tym, nie podejmuje żadnego działania. Nie zastanawia się, jak lepiej edukować swoje dzieci, nie szuka odpowiedzi, nie dzwoni do dziennikarza, który mówi coś, z czym się nie zgadzam, ani nie pisze e-maila do polityka. Brak reakcji, tylko złość.

Wspomniał Pan o edukacji – jaki ma być jej cel?

Edukacja powinna dać podstawy do zrozumienia, jaka jest agenda tych, którzy są przeciwni Kościołowi, chodzi o zrozumienie argumentów. Dialog jest możliwy, jeśli jest autentyczny, a to z kolei oznacza, że nie można iść na kompromisy w kwestiach, w których nie powinno się na nie iść. Dobry, chrześcijański polityk mógłby iść na kompromisy, jeśli chodzi o sprawy osób, które chcą świadomie postępować źle, to jest ich wolność. Ale jeśli w tym złym postępowaniu cierpi osoba trzecia, wtedy polityk powinien bronić praw człowieka i godności ludzkiej. Przykładowo – Kościół i chrześcijanie nie uznają związków tej samej płci za małżeństwo. Można zgodzić się na prawo, które chroni ludzi mieszkających razem, mężczyzn z mężczyznami czy kogokolwiek innego, ponieważ to jest ich prywatność. Ale gdy chodzi o trzecią osobę – dzieci, adopcję, macierzyństwo zastępcze, czy edukację seksualną w szkołach, która promuje takie postawy, wtedy nie ma kompromisu, ponieważ chodzi o godność ludzką. Kluczem jest zrozumienie tego, gdzie przebiega ta cienka, czerwona linia, gdzie można iść na kompromis, aby być tolerancyjnym wobec ludzi o odmiennym stylu życia, a gdzie należy wyrazić sprzeciw.

Jakie są kolejne rady dla polskich chrześcijan i katolików?

Druga rada – zrozumieć i przekazać młodym, że Kościół coraz bardziej staje się orędownikiem wolności w naszych czasach. Być może znamy to już z historii i czasów komunizmu, ale coraz wyraźniej widać, że to my, chrześcijanie, bronimy wolności słowa, wolności zgromadzeń, wolności sumienia i ogólnie wolności religii. Nie tylko swojej, ale także innych ludzi. Nie chodzi o to, by bronić przywilejów – historycznie nie o to chodzi. Chodzi o prawa człowieka i wolności obywatelskie, te podstawowe wolności, które niestety wydaje się, że w obecnym czasie są coraz bardziej zagrożone, jeśli chodzi o chrześcijan.

Trzecia sugestia dotyczy edukacji, także w aspekcie mediów – powinniśmy czerpać więcej wiedzy, korzystać z materiałów i pomysłów z innych krajów. Coraz więcej osób, które nie są chrześcijanami, uczy się wiele o antropologii chrześcijańskiej od osób takich jak Jordan Peterson lub z innych anglojęzycznych inicjatyw jak “Word on Fire” biskupa Barrona. To jest niesamowite! Zauważam, że ludzie w Austrii lub w Niemczech, którzy znają angielski na tyle dobrze, by oglądać te filmy lub czytać te materiały, nie mają pojęcia o poruszanych w tych materiałach zagadnieniach, ponieważ Kościół jest zbyt skoncentrowany na własnym kraju. Kościół katolicki powinien być bardziej otwarty. Moglibyśmy mieć więcej optymizmu i więcej argumentów w wielu trudnych kwestiach, gdybyśmy trochę się otworzyli i zobaczyli, że inni już znaleźli odpowiedzi na wiele pytań.

Wolność słowa a mowa nienawiści

Ciekawy jest aspekt mediów społecznościowych – mogą one pomagać w znalezieniu wielu materiałów, ale także, o czym wspomniał Pan już wcześniej – często stają się miejscem, w którym prowokuje się tą agresję. A przecież na tych portalach znajdziemy szereg działań prewencyjnych i zapobiegających nienawiści religijnej – jak Pan sądzi, dlaczego one nie działają? Jakie są Pana spostrzeżenia?

Zagrożenia dla wolności słowa w Internecie są bardzo niepokojące i jestem zdecydowanie przeciwko nadmiernemu rozszerzaniu prawa dotyczącego mowy nienawiści, ponieważ takie prawa mogą być łatwo wykorzystane przeciwko chrześcijanom lub żydom, którzy są po prostu wierni swojej wierze. Przypadek pani z Finlandii pokazuje, że może się to przydarzyć, gdy ktoś po prostu broni swoich wartości. 

Media społecznościowe pokazują, że w niektórych przestępstwach, poza samym czynem, istnieje pewne antychrześcijańskie uprzedzenie. Oczywiście, jeśli w mediach społecznościowych dochodzi do nawoływania do przemocy, podżegania do przestępstwa, to już jest sprawa dla prawa karnego. Na przykład, jeśli ktoś nawołuje do zabijania muzułmanów lub żydów, to zdecydowanie powinno być karane.

Zwykle prawa dotyczące mowy nienawiści zaczynają się od karania za głoszenie poglądów, które mogą być kontrowersyjne, ale niekoniecznie nawołują do przemocy. Jest wiele przypadków w Wielkiej Brytanii, gdzie nauczyciele są zwalniani z pracy, ponieważ powiedzieli uczniom, że nie powinni podążać za propagandą LGBTQ. 

Prawa dotyczące mowy nienawiści różnią się od praw dotyczących przestępstw z nienawiści, a różnica polega na tym, czy dochodzi do nawoływania do przemocy, czy po prostu do wyrażania opinii, która może być kontrowersyjna lub błędna. Kto ma decydować, co jest błędne na Facebooku czy TikToku? Oczywiście o tym, kto będzie uciszany a kto promowany, będą decydować te konkretne firmy.

Wielu ekspertów zgadza się, że mowa nienawiści nie powinna być karana, chyba że dochodzi do nawoływania do przemocy. Ale też chciałbym dodać ważną rzecz, że nie ma takiego prawa człowieka, które chroniłoby przed uczuciem urazy z powodu czyjejś opinii. Powinniśmy oczywiście chronić dzieci przed pornografią i przemocą, ale nie powinniśmy chronić ludzi przed odmiennymi opiniami.

Tak jak Pan wspomniał, wiele osób za wyrażanie swoich poglądów straciło pracę czy wytoczono im sprawy karne. Jakie tematy związane z wartościami chrześcijańskimi budzą nienawiść?

Pierwszy obszar tematów dotyczy sektora medycznego. W wielu krajach eliminuje się prawa i przepisy z klauzuli sumienia. W Szwecji na przykład nie można być położną, jeśli nie jest się gotowym do uczestniczenia w aborcji. Był przypadek trzech znanych położnych, które zostały zwolnione z pracy, ponieważ odmówiły współpracy przy aborcjach, mówiąc, że ich zadaniem jest pomaganie, a nie robienie czegoś odwrotnego. Jednak Sąd Najwyższy w Szwecji przyznał rację rządowi i szpitalowi, a nie położnym. Podobnie w Holandii – jeśli jesteś wierzącym lekarzem lub pracownikiem domu opieki dla osób starszych, a reguły tego domu pozwalają na eutanazję, odmawiając wykonania jej – tracisz pracę.

Drugi obszar to życie polityczne i media. Coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę, że nie mogą zrobić kariery w partii politycznej lub telewizji, jeśli nie są gotowi na kompromis w kwestiach, które są uważane za kontrowersyjne, takich jak rodzina, komunikacja, czy kwestie związane z transpłciowością, eutanazją, aborcją itd. Nawet prawa rodziców w edukacji coraz częściej podlegają regulacjom państwowym, nawet w szkołach prywatnych, na przykład w kwestii edukacji seksualnej. A jeśli polityk broni chrześcijańskich wartości w edukacji seksualnej, wtedy napotyka poważne problemy.

Jestem historykiem i zauważam, że ojcowie Unii Europejskiej, tacy jak Alcide de Gasperi, Jean Monnet czy Robert Schuman, wszyscy byli praktykującymi chrześcijanami. Jednak dzisiaj nikt z nich nie miałby szans na stanowisko w Komisji Europejskiej. To rodzaj zmiany, która zaszła, i teraz bronienie swojej chrześcijańskiej wiary w polityce jest nie tylko trudne, ale może być wręcz niebezpieczne.

Podkreślił Pan, że wierzący polityk nie ma szans na karierę polityczną – czy są to formalne przeszkody?

To bardziej kwestia kultury. Po prostu tak jest. Oczywiście, łatwo jest zrobić karierę w prawicowych lub konserwatywnych partiach, ale zazwyczaj nie mają one dużego wpływu na rząd. Na przykład w Holandii, są małe partie chrześcijańskie, w których można zrobić karierę, ale nie mają one większego wpływu na społeczeństwo.

Czy odnotowano przypadki, w których to osoby wierzące w jakikolwiek sposób sprowokowały przestępstwa na tle religijnym? Może jest tak, że jako chrześcijanie mamy do odrobienia dużą lekcję z dialogu, sposobu prezentacji swoich wartości?

Nie wiem o żadnym takim przypadku. Nie umiem sobie wyobrazić, że takie grupy nawoływałyby: “spalmy synagogę” lub “spalmy meczet”. Chrześcijaństwo jest religią, która w swoim DNA jest antyprzemocowa. Nigdy nie można uzasadniać przemocy przemocą, ale to, co możemy zrobić, to pomóc ludziom lepiej zrozumieć wolność. Bóg zawsze chce naszego “tak” dla Niego i dla Kościoła, z wolności serca. Nie powinno być żadnego przymuszenia lub braku szacunku dla czasów, w których państwo pomagało Kościołowi, by kierować ludzi na właściwą drogę. To jest bardzo interesujące zagadnienie w Europie Wschodniej, w krajach, które przez wiele lat były pod panowaniem komunistycznym. Taki obraz mógłby się przyczyniać do stosowania drogi przymusu. Co jest zrozumiałe, ale nie powiedziałbym, że to jest dobry pomysł.

Koniec kultury chrześcijańskiej nie oznacza końca Kościoła

W jaki sposób należy zapobiegać aktom nienawiści? Czy istnieje jakiś skuteczny sposób, by zahamować nienawiść i przemoc wobec chrześcijan? Jak powinni reagować sami chrześcijanie, którzy doświadczają takich aktów nienawiści?

Nie powinniśmy pozostać tylko na pozycji ofiary lub męczennika. Powinniśmy stawać wobec takiej sytuacji na bazie prawdy i faktów. Jeśli czyjaś wolność jest naruszana, powinniśmy reagować. Można oddać drugi policzek pod czyjeś uderzenie – ale tylko swój, nie czyjś! Ta czerwona linia kończy się tam, gdzie czyjaś wolność jest naruszona. Więc nie powinniśmy przyjmować postawy przedstawiającej nas tylko jako ofiary. To jest teraz bardzo modne i popularne i staje się dosyć oczywiste w kulturze medialnej i podobnych kontekstach. Myślę, że nie powinniśmy tego robić, ale powinniśmy zwracać się do tych, którzy ograniczają lub nawet szkodzą naszej wolności albo prawom obywatelskim i nazywać rzeczy po imieniu: nietolerancja, agresja itd. Nie powinniśmy się na to zgadzać. Uważam, że jest to ważne i  myślę, że powinniśmy szukać sposobów na większy wpływ w świecie kultury, mediów, w świecie akademickim – posiadanie chrześcijańskich szkół oznacza nie tylko edukację dzieci, by były dobrymi ojcami, matkami, ale także dobrymi dziennikarzami, politykami, nauczycielami, artystami. Tak więc ta mentalność cichej prywatności, gdzie masz szczęśliwe małżeństwo, dwoje lub troje dzieci, chodzisz do kościoła w niedzielę, to nie jest moja wizja chrześcijaństwa i wpływu chrześcijaństwa na społeczeństwo. Uważam, że powinniśmy dążyć do większego wpływu.

Uważam, że jako chrześcijanie nie powinniśmy być modlitewną grupą, małą społecznością, małym chrześcijańskim przedszkolem, gdzie każdy zostaje w swojej bańce. Brakuje odwagi, by wyjść na zewnątrz, mieć wpływ, tworzyć media lub jakieś inicjatywy w bardzo świeckim środowisku. Myślę, że to właśnie robili pierwsi chrześcijanie i może powinniśmy bardziej starać się być jak oni, którzy oczywiście mieli przed sobą bardzo trudne zadanie. Ale to jest dla mnie to połączenie optymizmu i realizmu.

Jakie są Pana prognozy – takich aktów nienawiści będzie z czasem więcej w Europie? Na co powinniśmy się przygotować lub – czemu starać się zapobiegać? Jaka będzie Europa za 10 lat?

Posłużę się słowami papieża Benedykta XVI, które były bardzo jasne w tej kwestii. Powiedział, że przyszłość chrześcijan w Europie zależy od tego, czy będą zachowywać się jak kreatywna mniejszość. Kreatywna mniejszość oznacza, że nawet jeśli chrześcijaństwo jako koncept kulturowy może zniknąć w niektórych krajach, stracić poparcie w państwie, co uważam, że może się stać, to przyszłość Kościoła i chrześcijan może być nadal bardzo silna i żywa.

Przychodzi tu na myśl porównanie z pierwszymi chrześcijanami w Cesarstwie Rzymskim. Spójrzmy na Francję, gdzie imigracja muzułmańska jest bardzo silna – może nawet silniejsza niż pokazują statystyki, ponieważ nie jest to instytucjonalna przynależność. Francja, nazywana kiedyś pierwszą córką Kościoła, w tym momencie już nią nie jest. Przyszłość chrześcijaństwa toczy się również w świecie imigracji. Być może musimy przeanalizować tę kwestię, ponieważ wiele krajów ma do czynienia z rosnącym problemem sekularyzacji i mniejszości, w tym mniejszości muzułmańskiej. To prowadzi do końca kultury chrześcijańskiej, ale nie do końca Kościoła! To nie oznacza, że chrześcijanie i katolicy nie mają przyszłości w społeczeństwie. Może to oznaczać, że wiara stanie się prawdziwym, silnym powołaniem, a nie tylko tradycją. To może być koniec instytucji chrześcijaństwa jako cywilizacji, ale nie koniec chrześcijan i katolików.

Martin Kugler – prezes Kairos Consulting i członek OIDAC (Instytutu Monitorowania Nietolerancji i Dyskryminacji Chrześcijan w Europie). Studiował historię, nauki polityczne i komunikację w Wiedniu, Grazu i Rzymie oraz posiada tytuł doktora historii.

Instytut Monitorowania Nietolerancji i Dyskryminacji Chrześcijan w Europie (OIDAC Europe) to organizacja pozarządowa prowadząca badania z siedzibą w Wiedniu. Systematycznie dokumentuje przypadki nietolerancji i dyskryminacji chrześcijan w Europie. Więcej informacji: www.intoleranceagainstchristians.eu.

logo-detail
Kliknij, aby skomentować

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama

Copyright © 2023 Catolico & Stacja7.pl. Strona stworzona przez Stacja7.pl.